THE LOOK: CZARNA SUKIENKA W LETNIM WYDANIU
Wpis zawiera link afiliacyjny. |
sukienka // dress – Mohito
okulary // sunglasses – MANGO
espadryle // espadrilles – Castañer
koszyk // basket bag – Wiklina Wnuk
Każdy z nas ma jakieś kolorystyczne upodobania. Moja letnia (i nie tylko letnia) garderoba, od kilku lat ograniczyła ilość kolorów do absolutnego minimum. Czarń, biel i odcienie beżu wiodą tutaj oczywiście prym. Wielokrotne próby przełamania tego rozumianego przez wielu „nudnego” schematu, zawsze kończą się tak samo. Zwyczajnie czuję się niekomfortowo w kolorach, które wychodzą poza moje tradycyjne upodobania. Pamiętam jak w zeszłym roku kupiłam piękną lawendową sukienkę. Do teraz uważam, że jej kolor jest wyjątkowo ładny i zachwyca mnie na innych. Na mnie samej też zachwycał dopóki chodziłam w niej po domu bez butów :). W połączeniu z dodatkami i przekroczeniu progu mieszkania, czułam się w niej już mniej komfortowo. Planowałam nawet ją skrócić, bo uznałam, że może krótsza wersja jakoś nada większej lekkości, ale nigdy nie dotarłam do krawcowej. Wnioskuję więc, że to chyba jest najlepsza odpowiedź na te wielkie zmiany. Trochę z sentymentu a trochę z nadziei, że jednak się do niej przełamie, nadal cierpliwie czeka w szafie. Przestałam jednak walczyć sama ze sobą i tak jak w zeszłym roku najchętniej nosiłam biele, tak w tym jakoś mimochodem częściej sięgam po czerń.
Sukienka, którą widzicie, to właściwie jedyna nowość w mojej szafie tego lata (Ci co aktualnie budują, lub remontują dom, doskonale to zrozumieją :D). Podoba mi się jej minimalistyczny krój. Plusem jest to, że wygląda świetnie zarówno w ciągu dnia w połączeniu z klapkami i dużym koszykiem na ramieniu, oraz w wersji bardziej wyjściowej / wieczorowej. Pozostałe dodatki mam już od lat, ale nadal świetnie się spisują. Torebka koszyk swoją pojemnością pomieści wszystkie najważniejsze rzeczy – a espadryle na koturnie (mam jeszcze parę w kremowym kolorze), to moja letnia alternatywa dla szpilek. Dodałabym wręcz, że wyjątkowo wygodna alternatywa.
. . . .
Each of us has certain colour preferences. For several years now, my summer (and not only summer) wardrobe has limited the number of colours to an absolute minimum. Black, white and shades of beige are, of course, the leading colours here. Repeated attempts to break this "boring" pattern, always end in the same way. I simply feel uncomfortable in colours that go beyond my traditional preferences. I remember buying a beautiful lavender dress last year. I still think its colour is exceptionally pretty and impresses me on others. I also loved it when I wore it around the house without shoes :). Combined with the accessories and crossing the threshold of the apartment, I felt less comfortable in it. I even planned to shorten it, because I thought that maybe a shorter version would somehow make it lighter, but I never got around to seeing a seamstress. So I conclude that this is probably the best response to these great changes. Partly out of sentiment and partly out of hope that I will change my mind, she still waits patiently in the closet. However, I stopped fighting with myself and just like last year I preferred to wear white, this year I am casually reaching for black more often.
The dress you see is the only new thing in my wardrobe this summer (those who are currently building or renovating a house will understand this perfectly :D). I like its minimalist design. The advantage is that it looks great both during the day in combination with flip-flops and a large basket on the shoulder, and in a more formal/evening version. I've had the other accessories for years and they still work great. The basket bag has enough capacity to accommodate all the most important things - and wedge espadrilles (I also have a pair in cream) are my summer alternative to high heels. I would even add that it is an extremely comfortable alternative.
Ściskam!
M.
Komentarze
Prześlij komentarz