KOSMETYKI Z WITAMINĄ C, ULUBIONE NALEŚNIKI I POWIEŚCI, CZYTANE W MIĘDZYCZASIE, CZYLI O MOJEJ LETNIEJ RUTYNIE SŁÓW KILKA


Każdy z nas ma jakąś rutynę. W pracy, w domu, w codziennych przyjemnościach. I chociaż na ogół rutyna bywa kojarzona z czymś systematycznym, czasami przyjemnym, to jest jeszcze jeden rodzaj, który wykorzystujemy, aby określić w negatywny sposób, że nasze życie, nasza kariera zawodowa czy nasz związek „popadł w rutynę”. O tyle o ile ten aspekt nie jest zbyt dobrze spostrzegany, o tyle nasza codzienna rutyna może mieć już bardzo pozytywny wpływ na nasze samopoczucie, czy w przypadku pielęgnacji, na kondycję naszej skóry. Ponieważ treści, które tutaj publikują mają za zadanie umilić Wam czas, to właśnie na tym przyjemnym aspekcie się dzisiaj skupię. 

 

Lato choć bywa raczej stosunkowo krótkie, niesie ze sobą wiele przyjemnych nazwijmy to aspektów. Nie będę jednak wymieniać ich wszystkich (prawdopodobnie zanudziłabym Was przy drugim zdaniu), ale opowiem odrobinę o moich małych letnich przyjemnościach, codziennej rutynie i tym na co o tej porze roku zawsze znajduję czas. Z racji tego, że upały nie są moją mocną stroną (pewnie dlatego to właśnie jesień jest moją ulubioną porą roku), lato ma jednak coś bardzo cennego do zaoferowania – sezonowe owoce. To właśnie dlatego o tej porze roku w moim domowym jadłospisie najczęściej występują naleśniki (no dobra, prawdę powiedziawszy to dlatego, że moja czterolatka najchętniej jadłaby tylko naleśniki :)). Poniżej znajdziecie przepis (choć przyznaje, że najczęściej robię je na oko, ale tym razem zapisałam sobie szczegółowe wytyczne :)).



Nalesniki z serem i owocami

Składniki na ciasto naleśnikowe:

(powinno wyjść około 6 sztuk)

 

½ szklanki mleka

1 łyżka wody gazowanej 

1 jajko

pół opakowania cukru waniliowego

Szczypta soli

3,5 łyżki mąki

3 łyżeczki śmietany 18%

1 łyżeczka oleju 

 

Dodatki do naleśników: 

 

250 g twarogu ze strzałkowa 

4-5 łyżeczek śmietany 18%

3 łyżeczki cukru 

Pół opakowania cukru waniliowego

 

Sposób przygotowania:

 

Wszystkie składniki na ciasto umieścić w misce i wymieszać dokładnie rózgą do połączenia (można również mikserem, dla ułatwienia sobie pracy :)). 

Patelnię z łyżeczką oleju dobrze rozgrzać a następnie wlać 1 chochlę ciasta i uformować okrągły naleśnik. Smażyć przez około 2 minuty na jednej stronie, następnie obrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze około 30 sekund. 

W międzyczasie przygotować ser: umieścić wszystkie składniki w głębokim talerzu i dokładnie je ze sobą połączyć za pomocą widelca. 

Usmażone naleśniki posmarować serem, zawinąć (ja najczęściej robię zawijam w trójkąty) i podawać z odrobiną cukru pudru i ulubionymi dodatkami. Ja dodałam pokruszone ciasteczka, nektarynki i czerwoną porzeczkę – dla Klary jeszcze obowiązkowo jogurt naturalny i krem orzechowy :)







Pielęgnacja to temat, do którego o każdej porze roku podchodzą z taką samą dbałością. Jednak racji tego, że mamy lato a ja jako osoba borykająca się ze skórą naczynkową chcąc rzadziej nakładać makijaż, zdecydowałam się wprowadzić do mojej pielęgnacji kosmetyki z witaminą C. Jedną z wielu zalet jej stosowania, jest jej skuteczność w rozjaśnianiu cery i wyrównywaniu jej kolorytu. 

 

W ofercie marki Slavia Cosmetics znalazłam duet doskonały – kuracja witaminowa, w której skład wchodzi krem do twarzy na dzień z aktywną witaminą C 3%, oraz witaminowe serum olejowe. Oba te produkty stosuję już od ponad miesiąca i jestem bardzo mile zaskoczona. Zaczerwienienia na skórze znacząco zbladły a cera zrobiła się bardziej promienna. Dodatkowo produkty pięknie pachną, dobrze się wchłaniają, krem na dzień świetnie współgra z filtrem SPF, który później nakładam, oraz z podkładem, kiedy decyduję się na makijaż. Oprócz tego, wszystkie kosmetyki Slavia Cosmetics są wegańskie, przychodzą w szklanych opakowaniach z drewnianą zakrętką i zawierają 98% składników pochodzenia naturalnego. 




Krem do twarzy na dzień z aktywną witaminą C 3% - jak sama jego nazwa wskazuje, stosuję rano ;). Na dobrze oczyszczoną skórę nakładam niewielką ilość (krem jest naprawdę wydajny, więc niewielka ilość w zupełności wystarcza), rozsmarowuję i lekko wklepuję - dzięki temu jeszcze szybciej się wchłania. Skóra jest po nim przyjemnie nawilżona no i pięknie pachnie. Oprócz witaminy C, w skład tego kremu wchodzi kompleks gum rizobian i akacjowejktóre dają efekt natychmiastowego liftingu, wyciąg z owoców jeżyn (działa przeciwstarzeniowo), kwas hialuronowy, olej jojoba, betaina, czy ekstrakt z nasion kasztanowca. Lekka, kremowa formuła nie obciąża skóry, dlatego można go stosować również jako baza pod makijaż. 



Witaminowe serum olejowe z witaminami C i E – stosuję wieczorem i właściwie jest to jedyny kosmetyk (oprócz emulsji do oczyszczania skóry), który nakładam zanim pójdę spać. Serum jest wyjątkowo bogate w składniki przez co moja skóra nie potrzebuje już nic więcej. Niewielką ilość (mniej niż pół pipetki) nakładam na dobrze oczyszczoną i osuszoną skórę twarzy, oraz szyi na minimum 20-30 minut przed pójściem spać. Serum bardzo dobrze nawilża, ujędrnia i rozświetla cerę. W jego składzie oprócz witaminy C w stężeniu 3% i E w stężeniu 2%, znajduje się również olej arganowy, olej z nasion krokosza barwierskiego (posiada doskonałe właściwości przeciwzapalne), olej makadamia, olej z nasion wiesiołka (zapobiega utracie wody z naskórka, dzięki czemu wykazuje działanie nawilżające) i wiele innych. 



Nie da się ukryć, że w ostatnich miesiącach czytałam bardzo mało. Po całym dniu zmęczona padałam na kanapę i znacznie łatwiej przychodziło mi odpalić Netflix i kolejny odcinek „Chesapeake Shores”, który wałkuję od jakiegoś czas za sprawą rekomendacji jednej z Was (za co bardzo dziękuję :)). Kiedy zaczęły się wakacje, postanowiłam to zmienić – zwłaszcza, że w moje ręce wpadła powieść (moja mama dostała ją w prezencie i jakoś tak przypadkiem znalazła się u mnie :)), którą sama chciałam kupić już jakiś czas. Po dedykacji „Lektura obowiązkowa – jak O2 i H2O…” wiedziałam, że się nie zawiodę. „Lekcje Chemii” autorstwa Bonnie Garmus, o których Claire Lombardo powiedziała „Lekcje chemii to haust świeżego powietrza.” A Nigella Lawson „Pokochałam tę książkę i byłam zdruzgotana, że się skończyła”, to fascynująca powieść. Bestseller „New York Timesa”, który opowiada o Elizabeth Zott – chemiczce, która w latach 50-tych pracowała w całkowicie męskoosobowym zespole naukowców prezentujących bardzo nienaukowe podejście do równouprawnienia płci. Życie bywa jednak nieprzewidywalne, dlatego kilka lat później Elizabeth, która samotnie wychowuje córkę, zostaje gwiazdą telewizyjnego programu kulinarnego. „Jej niezwykłe podejście do gotowania staje się zaczątkiem rewolucji. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować – robi znacznie więcej. Ośmiela je do zmiany statusu quo.” 

 

„Lekcje Chemii” to oryginalna i przezabawna książka, dla której każdy powinien znaleźć miejsce w stosie lektur do przeczytania. Gwarantuję, że nie będziecie umieli się od niej oderwać! 







Wpis powstał we współpracy reklamowej z marką Slavia Cosmetics. 


Comments

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact