LA PAUSA DE CHANEL: MÓJ MAKIJAŻ W LETNIM WYDANIU


Make-up is undoubtedly the subject that appears least often here. As for my actions in this field, I can confidently say that I am the worst consumer of colour cosmetics, which probably even the advertisers themselves sensed, so you will not find a paid lipstick promotion here, but only products that I mostly started using when I was closer to "teen" than 30 :D. It just so happens that the last post about makeup appeared on the blog a year and a half ago (don't ask me when it flew, because I'm wondering myself), and there are as many as two new products in my make-up bag (yes, I know, it's crazy! :D), because the earlier ones are over, so I thought I'd prepare this slightly refreshed version of everyday makeup for you. If you have been watching me for a long time, you have probably noticed that in the case of these cosmetics, I am faithful to my choices. I don't like to experiment, so if the product suits me, I won't trade it for any treasures. In this way, I have recommended the mascara that I use to you several times and I still stick to it (I don't even know how many years), my friend recommended the foundation to me during my undergraduate studies and I also use it to this day, and Chanel cosmetics , these are the only colour products I have in my cosmetic bag.

 

I am aware that not everyone will share my enthusiasm for this brand's cosmetics, but I am really happy with them. Except for their mascara, which I have tried in the past, which dried very quickly - no other product disappointed me. Moreover, for me, these products are very efficient (and believe me, while still in high school, I used the cheapest cosmetics available in the local drugstore, because I could not afford anything else from my teenage savings and they were disappearing at an alarming rate), and I am wearing my makeup practically every day, although from year to year more and more sparingly :), that's why I have been using them so faithfully for years. This is also the reason why I don't mention makeup so often - each article would look the same and show the same products.

 

But getting to the point, I use practically only 6 cosmetics every day. First, I apply The Ordinary Serum Foundation, which, as I mentioned above, I started to use while still in my undergraduate studies. I like it very much because it is light, has good coverage, but it does not give a mask effect. I had a few BB cream samples recently and I have to admit that my foundation turned out to be much lighter, which makes me feel better in it. Then I apply a small amount of CHANEL Poudre Universelle Libre shade no. 30 on the forehead, nose, a bit on the cheeks and chin - mainly where I shine the most :). I comb my eyebrows with a brush and touch them with a dark brown shade from the CHANEL Les 4 Ombres shade 308 Clair Obscur palette, which I sometimes also use on the eyelids (mainly for the evening), then I do my eyelashes using Bourjois Twist up the Volume mascara. I emphasize the cheekbones with my new purchase - CHANEL Blush Lumière the colour Brun Roussi, i.e. illuminating powder blush. Finally, I pat the CHANEL Rouge Coco Baume color 916 Flirty Coral on my lips. I have mentioned to you many times about CHANEL lip balm. I like this product very much, so taking advantage of the fact that I just ran out of it, I gladly reached for its new version with a colouring pigment. For a stronger effect it can be applied like a regular lipstick, but I like this gentle natural effect. It is this naturalness that is closest to me. When I look at how much has changed in my approach to makeup over the years, it's hard to believe. I suppose that if it weren't for the minor imperfections and redness on my face, I would have given up the foundation completely and replaced it with a creamy blush that would emphasize the cheekbones - just that much would be enough. It's hard to believe that a fashion for "Au Naturel" was needed to make me understand that it is in such a natural look that makes me feel best...

 

. . . .

 

Makijaż to bez wątpienia temat, który przewija się tutaj najrzadziej. Jeżeli chodzi o moje poczynania w tej dziedzinie, mogę śmiało powiedzieć, że jestem najgorszym konsumentem kolorowych kosmetyków co chyba nawet sami reklamodawcy wyczuli, dlatego nie znajdziecie tutaj opłaconej promocji szminki do ust, a jedynie produkty, które w większości zaczęłam stosować, kiedy bliżej mi było do „naście” niż 30-ści :D. Tak się jednak składa, że ostatni wpis o makijażu pojawił się na blogu półtorej roku temu (nie pytajcie mnie, kiedy to zleciało, bo sama się zastanawiam), a w mojej kosmetyczce pojawiły się aż dwa nowe produkty (tak wiem, tosz to szaleństwo! :D), bo wcześniejsze akurat się skończyły, więc pomyślałam, że przygotuję dla Was tą lekko odświeżoną wersję codziennego makijażu. Jeżeli obserwujecie mnie od dawna, to zapewne zauważyłyście, że w przypadku tych kosmetyków jestem wierna swoim wyborom. Nie lubię eksperymentować, dlatego jeżeli produkt mi odpowiada, nie zamienię go za żadne skarby. Tym sposobem tusz do rzęs, który używam, polecałam Wam już kilka razy i nadal się go trzymam (nawet nie wiem ile to już lat), podkład poleciła mi jeszcze na studiach licencjackich moja przyjaciółka i również stosuję go po dziś dzień, z kolei kosmetyki Chanel, to jedyne kolorowe produkty, które mam w kosmetyczce. 

 

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie podzielał mój entuzjazm w przypadku kosmetyków tej marki, ale ja naprawdę jestem z nich zadowolona. Za wyjątkiem tuszu do rzęs, który kiedyś od nich próbowałam, a który bardzo szybko się wysuszył - żaden inny produkt mnie nie rozczarował. Mało tego, jak dla mnie te produkty są bardzo wydajne (a wierzcie mi, będąc jeszcze w szkole średniej używałam najtańsze kosmetyki dostępne w lokalnej drogerii, bo z nastoletnich oszczędności na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić i znikały w zastraszającym tempie), a maluję się praktycznie codziennie, chociaż z roku na rok coraz bardziej oszczędnie :), dlatego od lat tak wiernie je stosuję. To jest też powód, dla którego tak rzadko poruszam temat makijażu – każdy wpis wyglądałby tak samo i przedstawiał te same produkty. 

 

Przechodząc jednak do meritum, na co dzień używam praktycznie tylko 6 kosmetyków. Najpierw nakładam podkład The Ordinary Serum Foundation, który jak wspominałam wyżej zaczęłam stosować jeszcze na studiach licencjackich. Bardzo go lubię, bo jest lekki, ma niezłe krycie, ale nie daje efektu maski. Miałam ostatnio kilka próbek kremów BB i muszę przyznać, że mój podkład okazał się znacznie lżejszy przez co lepiej się w nim czuję. Następnie nakładam niewielką ilość pudru CHANEL Poudre Universelle Libre odcień nr 30  na czoło, nos, odrobinę na policzki i brodą – głównie tam, gdzie najbardziej się świecę :). Brwi przeczesuję szczoteczką i poprawiam lekko ciemno brązowym cieniem z palety CHANEL Les 4 Ombres odcień 308 Clair Obscur, którą czasami stosuję również na powieki (głównie na wieczór), natomiast rzęsy podkreślam maskarą Bourjois Twist up the Volume. Kości policzkowe podkreślam moim nowym nabytkiem – CHANEL Blush Lumière kolor Brun Roussi, czyli rozświetlający pudrowy róż. Na sam koniec wklepuję w usta CHANEL Rouge Coco Baume kolor 916 Flirty Coral. Wiele razy wspominałam Wam już o balsamie do ust CHANEL. Bardzo lubię ten produkt, dlatego korzystając z tego, że akurat mi się skończył, z chęcią sięgnęłam po jego nową wersję z pigmentem koloryzującym. Dla mocniejszego efektu można go nałożyć jak zwykłą szminkę, ale ja lubię ten delikatny naturalny efekt. To właśnie ta naturalność jest mi najbliższa. Kiedy popatrzę sobie jak wiele zmieniło się w moim podejściu do makijażu na przestrzeni lat, aż trudno uwierzyć. Przypuszczam, że gdyby nie drobne niedoskonałości i zaczerwienienia na twarzy, które od jakiegoś czasu spędzają mi sen z powiek, zrezygnowałabym całkowicie z podkładu zamieniając go na kremowy róż, który podkreśliłby kości policzkowe – tylko tyle i aż tyle. Trudno uwierzyć, że potrzebna była moda na „Au Naturel”, abym zrozumiała, że to właśnie w takim naturalnym wydaniu czuję się najlepiej… 



Na zdjęciu od lewej: CHANEL Blush Lumière kolor Brun Roussi, perfumy CHANEL No 5 Eau Prèmiere, szminka CHANEL Rouge Coco Baume kolor 916 Flirty Coral




CHANEL No 5 Eau Prèmiere is a perfume that I use almost every day. I love their delicate and subtle scent, that's why their bottle is waning so quickly :).

CHANEL No 5 Eau Prèmiere to perfumy, które używam niemalże każdego dnia. Uwielbiam ich delikatny i subtelny zapach, dlatego ich flakon tak szybko ubywa :). 







There is one more product that I always wear. A delicate and inconspicuous nail polish, or rather a base that is applied under the actual nail polish, but for me it is sufficient in itself. I love the sparkle it gives my nails, that's why I don't part with it.

Jest jeszcze jeden produkt, który zawsze mam na sobie. Delikatny i niepozorny lakier do paznokci, albo raczej baza, którą nakłada się pod właściwy lakier, ale dla mnie jest ona wystarczająca sama w sobie. Uwielbiam ten błysk który nadaje moim paznokciom, dlatego się z nią nie rozstaję. 









Ściskam!

M.




Comments

  1. Pamiętam, jak w przeszłości używałaś zapachu Chanel L'eau, potem kupiłaś Eau Premiere i ostatnio byłam na lotnisku w strefie wolnocłowej, przypomniałam sobie o tych zapachach i postanowiłam przetestować. Efekt tego jest taki, że mam teraz w domu te dwa zapachy, nie potrafiłam wybrać jednego :) Są przepiękne, sama klasa, jak zresztą wszystko, co pokazujesz. Teraz z kolei kusisz tym balsamem do ust!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję, bardzo mi miło. Cieszę się, że perfumy Ci się spodobały. Ja też je uwielbiam a wręcz jestem od nich uzależniona, więc rozumiem. Balsam też jest świetny (i ten bezbarwny i ten w kolorze, więc mogę je polecić). Zawsze przykładam dużą wagę do tego co tutaj pokazuję. Zależy mi, aby produkty były dobrej jakości i godne uwagi, więc takie opinie szczególnie mnie cieszą. Pozdrawiam ciepło! :)

      Delete

Post a Comment

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact