W TROSCE O WŁOSY: KILKA SŁÓW O MOJEJ AKTUALNEJ PIELĘGNACJI
Lato to czas, w którym nie tylko nasza skóra wystawiana jest na próbę, ale również włosy. O tyle o ile troszcząc się o naszą skórę możemy ją odrobinę zabezpieczyć poprzez stosowanie filtrów ochronnych, o tyle w przypadku włosów sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Wiatr, słońce, kąpiele w słonej wodzie – to wszystko wpływa na ich kondycję, która po lecie jest znacząco osłabiona a włosy przesuszone. Jak w przypadku każdej pielęgnacji, nie ma złotego środka, który sprawi, że z dnia na dzień odbudujemy to co zostało zniszczone. Pielęgnacja wymaga czasu, oraz regularności a na efekty często musimy czekać miesiącami. Pamiętam, że temat mojej pielęgnacji włosów, oraz ich stylizacji od zawsze budził spore zainteresowanie z Waszej strony, dlatego postanowiłam przygotować nową publikację poświęconą temu jak obecnie dbam o włosy, oraz co się zmieniło, a co nadal sumienne stosuję.
Przyznam szczerze, że chociaż testowanie kosmetyków do pielęgnacji skóry przychodzi mi z łatwością, tak przy doborze produktów do włosów, zawsze ogarniają mnie nie małe dylematy. Od zawsze z dużą pieczołowitością podchodziłam do dbania o nie, dlatego też, kiedy zaczęły mi po ciąży wypadać, wpadłam w niemałą panikę. Zawsze raczej więcej ich przybywało niż ubywało, więc chyba po prostu liczyłam, że już zawsze tak będzie. Rzeczywistość okazała się mieć inny plan, więc chyba rozumiecie, że teraz jeszcze bardziej selektywnie podchodzę do wszelakich zakupów. Pod spodem znajdziecie zatem kilka wciąż tych samych produktów, ale również i nowość. Zapraszam do dalszego czytania.
Nowosci kosmetyczne
1. Dogłębne oczyszczenie – szampon do codziennej pielęgnacji.
Phenomé to jedna z nielicznych marek kosmetycznych, których produkty stosuję już od lat. Kiedy, więc pojawiła się w ich repertuarze linia do pielęgnacji włosów, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Po doświadczeniach z innymi produktami, które posiadają w ofercie, czułam się spokojna o moje włosy. Rebalance Hair Wash to szampon, który przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji. Opracowany na bazie bezpiecznych czynników myjących, organicznych ekstraktów oraz ekologicznych wód roślinnych, skutecznie oczyszcza z naturalnych zanieczyszczeń oraz środków do stylizacji, bez wysuszania skóry głowy. Przywraca optymalną równowagę i rewitalizuje. W jego skład wchodzą między innymi: wody roślinne, proteiny z owsa, wyciąg z owoców goji, ekstrakt z rumianku oraz wyciąg z liczi. Już po pierwszym myciu byłam bardzo mile zaskoczona. Szampon daje uczucie świeżości a moje włosy (po raz pierwszy od niepamiętnych czasów) nie wymagały nałożenia odżywki. Stosuję ten produkt od ponad miesiąca i nie mam do niego absolutnie żadnych zastrzeżeń.
2. W trosce o skórę głowy.
Purifying – oczyszczająca maska do włosów i skóry głowy, to kolejna nowość na mojej półce. Swojego czasu dosyć długo męczyłam się z przesuszoną skórą głowy. Byłam wtedy po powrocie do mojego naturalnego koloru z blondu, który miałam przez ponad rok co już dobitnie osłabiło skórę głowy oraz włosy, dodatkowo stosowanie suszarki oraz nieodpowiednie kosmetyki przyczyniły się do pogłębienia tego problemu. Chociaż udało mi się tego pozbyć, uraz pozostał, dlatego tak samo jak troszczę się o włosy, staram się zapewnić skórze głowy odpowiednią pielęgnację. Ten produkt jest do tego odpowiedni, ponieważ w zasadzie dba o jedno i drugie. Jak zapewnia producent, Maska Purifying to wspaniałe rozwiązanie dla każdego typu włosów. Biała glinka, proszek ryżowy, zmielone migdały to doskonałe substancje oczyszczające i złuszczające skórę głowy i włosy. Włosy po takim zabiegu są lekkie, uwolnione od sebum i środków do stylizacji. Produkt bardzo polecany także dla skór z łupieżem.
Ten produkt również stosuję od miesiąca mniej więcej co drugie mycie. Stosuję niewielką ilość bezpośrednio (a przynajmniej na tyle na ile uda mi się do niej przedostać :)) na skórę głowy dobrze wmasowując. Włosy po zastosowaniu tej maski są naprawdę gładki i przyjemne a przy tym całkiem nieźle się spłukują nie pozostawiając tłustego uczucia na włosach. Jedyne co dla mnie samej przez to, że mam bardzo gęste włosy jest problemem, to ziarenka zawarte w tej masce wymagają odrobinę dłuższego spłukiwania.
3. Głęboka regeneracja, czyli maska do zadań specjalnych.
Panie i Panie (chociaż teoretycznie Panów ten produkt nie wyklucza :)), oto gwóźdź programu, czyli nic innego jak Regenerating – głęboko regenerująca maska do włosów suchych, zniszczonych i puszących się. Jeżeli stosowałyście migdałowe masło do ciała Phenomé, to dokładnie możecie wyobrazić sobie jak skuteczny jest ten produkt. Idealnie nawilża, sprawia, że włosy są miękkie w dotyku, gładkie i dobrze się układają. Od kiedy stosuję te trio (włącznie z dwoma kosmetykami, o których wspominałam powyżej) mam wrażenie, że stylizacja moich włosów weszła na jakiś wyższy, bardziej zaawansowany poziom. Nie jestem do końca przekonana, czy to woda w moim obecnym mieszkaniu, czy może jednak te produkty mają taki dobry na nie wpływ. Patrząc jednak na skład tej maski (a jest on bardzo imponujący) wydaje mi się, że to jednak zasługa kosmetyków :) Wśród składników aktywnych znajdziemy: wody roślinne, proteiny z owsa, olej buriti, masło shea, wyciąg z owoców goji, organiczne oleje – jojoba, migdałowy oraz kokosowy, ekstrakt z owoców noni i wyciąg z rumianku. Dodatkowo maska ma fajną konsystencję, dobrze się rozprowadza, łatwo spłukuje a przy tym pięknie pachnie.
4. Dobrze znany – olejek do pielęgnacji.
Kolejnym produktem jest miodowy olejek do włosów Gisou, o którym również pisałam Wam w ostatnim i jeszcze wcześniejszym pielęgnacyjnym wpisie. Ten olejek to mój „must have”, który stosuję na wiele różnych sposobów a mimo tego nie obciąża on włosów ani nie daje efektu przetłuszczenia. W ostatnim czasie używałam go odrobinę rzadziej, ze względu na brak mieszkania i ciągłe rozjazdy, ale teraz znowu wróciłam do regularności. Na chwilę obecną stosują go bezpośrednio na włosy (jeszcze na mokre zaraz po umyciu a czasami na suche chwilę przed ich stylizacją, aby zdążył się wchłonąć). Produkt ten jest w 100% naturalny a w jego składzie znajduje się między innymi miód mirsalehi, olej słodki migdał, olej kokosowy oraz olej arganowy. Sam produkt jest wegański i przychodzi w szklanej buteleczce z pipetką.
5. Dobro domowej roboty.
O maskach domowej roboty wspominałam Wam już przy okazji wcześniejszych wpisów o pielęgnacji włosów. Nadal podtrzymuję swoje stanowisko i uważam, że to najlepsze co możemy zaaplikować naszym włosom. Gdybyście chciały wypróbować, to polecam Wam zajrzeć do tego wpisu – link. Chociaż o dobrodziejstwach natury nie trzeba nikogo zapewniać, bo dobrze o tym wiemy to jakoś ciężko nam się zmobilizować do regularności, kiedy na próżno szukać efektów. Takie maski domowej roboty mają to do siebie, że na efekty nie często musimy czekać długie miesiące. Wiadomo też, że aby je ujrzeć, musimy naprawdę stosować je systematycznie. Uważam jednak, że warto i tym razem skusiłam się na nową miksturę. Jestem co prawda dopiero w fazie testowej, więc konkretnymi efektami podzielę się z Wami dopiero za jakiś czas. Gdybyście jednak chciały już teraz zacząć jej stosowanie, tutaj zostawiam przepis na maskę z mlekiem kokosowym, której zalety to nie tylko nawilżenie włosów, ale również regeneracja (dodatkowo mleko kokosowe stymuluje porost włosów):
Maska z mlekiem kokosowym
Składniki:
20 g oleju kokosowego
5 ml oleju jojoba
5 ml oleju arganowego
20 ml mleka kokosowego
Aby ją przygotować trzeba najpierw połączyć ze sobą oleje, a następnie dodać mleko. Maskę nałożyć przed umyciem włosów szamponem. Dla lepszego efektu najlepiej zostawić ją na kilka godzin (ja lubię takie maski nakładać na noc).
Jeżeli chodzi o układanie włosów, to w tym temacie również niewiele się zmieniło. Po umycie modeluję je na szczotce susząc suszarką a następnie grzywkę oraz górne pasma prostują lekko prostownicą i gotowe :). Mam nadzieję, że odpowie to na wszelkie Wasze pytania, ale w razie czego piszcie śmiało. A jakie są Wasze sprawdzone metody pielęgnacji włosów? Macie swoje ulubione kosmetyki, albo jakieś świetne – godne polecenia maski domowej roboty?
* Wpis powstał przy współpracy z marką Phenomé.
Ściskam!
M.
Ahhh, cudny wpis!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! :)
UsuńNic dziwnego, że po takiej pielęgnacji Twoje włosy się tak pięknie prezentują. Żadnego z tych produktów nie znam, ale widać po zdjęciach, że dobrze wpływają na kondycję włosów. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! W takim razie polecam Ci wypróbować. W przypadku domowych masek, o których wspominałam, efektu wow może od razu nie będzie, ale już w przypadku kosmetyków od Phenomé, można zauważyć różnicę od pierwszego mycia :)
UsuńZarówno produkty jak i włosy prezentują się super. Ja się lubuję w marce Pilomax i nie sięgam po inne produkty. Ale chyba na ten olejek sie skuszę!
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;*
UsuńNie słyszałam o tej masce, więc chętnie się z nią zapoznam.
Pozdrawiam ciepło