WIOSENNA RUTYNA W TROSCE O SKÓRĘ: CZYLI JAK PRZYGOTOWUJĘ SKÓRĘ NA NADCHODZĄCE LATO. MOJA CODZIENNA PIELĘGNACJA W KILKU KROKACH
![]() |
Wpis powstał przy współpracy z marką SENSUM MARE. |
Wiosna potrafi obudzić nie tylko ogród za oknem, ale i przypomnieć o kilku pielęgnacyjnych zaniedbaniach z ostatnich miesięcy, które intensywnie naprawiam, aby przygotować skórę na nadchodzące lato. Ale spokojnie – nie będzie tu żadnej presji ani 10-etapowej rutyny rodem z koreańskich podręczników urody.
Zamiast tego będzie trochę o tym, jak małymi krokami ogarniam swoją skórę i przygotowuję ją na nadchodzące lato – bez stresu oraz poczucia winy. Opowiem Wam o tym, co się u mnie sprawdza, co przetestowałam i co naprawdę daje efekt „wow” – ale taki bardziej „wow, wygląda na to, że się wyspałaś”, a nie „wow, czy to filtr z Instagrama?”. Będzie też o tym jak dbam o skórę od wewnątrz i z zewnątrz (bo nawilżenie naprawdę robi różnicę), dlaczego filtr SPF to mój codzienny must-have, nawet kiedy nie planuję opalania, i jak poranna rutyna bywa równie ważna jak ta wieczorna – jeśli nie ważniejsza. Bo dobra baza to połowa sukcesu, niezależnie od tego, czy mówimy o makijażu, czy po prostu o lepszym samopoczuciu na cały dzień.
No dobrze, wystarczy tego filozofowania– czas przejść do konkretów. Bo choć nie jestem kosmetologiem, ani nie wygrałam jeszcze wojny z niesforną cerą (czytaj: sporadyczne wypryski mają się u mnie całkiem nieźle), to przez ostatnie miesiące udało mi się wypracować kilka nawyków, które naprawdę robią różnicę. Oto moja codzienna rutyna – prosta, sprawdzona i przede wszystkim – do zrobienia nawet wtedy, gdy maluch budzi się o świcie, a lista zadań wygląda jak rozdział z powieści sensacyjnej.
Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie – czy to inspirację, czy pretekst, żeby wieczorem wyjąć z szafki swój ulubiony krem i zrobić coś tylko dla siebie. Bo jak nie teraz, to kiedy?
| Zacznij dzień od nawodnienia.
Dzień zaczynam od szklanki wody z dwiema łyżeczkami domowego soku z pigwowca i odrobiną miodu – to mój mały rytuał na pobudzenie organizmu i skóry. Pigwowiec to prawdziwa bomba witaminy C i antyoksydantów, które wspierają odporność i nadają cerze blasku, a miód dodaje energii i działa łagodząco. Do tego solidna porcja nawodnienia po nocy.
Dlaczego to takie ważne? Nasza skóra w ponad 60% składa się z wody. Kiedy jesteśmy odwodnione – ona pierwsza to pokazuje: traci blask, robi się bardziej podatna na podrażnienia i szybciej się starzeje. A tego, umówmy się, żadna z nas nie potrzebuje.
Z badań wynika, że już niewielkie odwodnienie (na poziomie 1–2% masy ciała) może wpływać nie tylko na wygląd skóry, ale też na nastrój i koncentrację. Na przykład, badania przeprowadzone przez University of Connecticut’s Human Performance Laboratory wykazały, że nawet łagodne odwodnienie może powodować bóle głowy, problemy z koncentracją i zmęczenie. Więc jeśli rano zdarza Ci się patrzeć tępo w lodówkę, nie wiedząc, po co ją otworzyłaś – to być może nie brak snu, tylko… brak wody.
Kiedy temat nawodnienia mam już zaliczony, pora na pielęgnację. Mam na nią dokładnie 15 minut – razem z makijażem. A w tym czasie moja córeczka zdąży mnie ponaglić co najmniej dwa razy, bo przecież 'zaraz się spóźnimy do przedszkola!
| Krok pierwszy: Pianka do mycia twarzy ALGOPURE
Na początek sięgam po piankę do mycia twarzy ALGOPURE. To dla mnie niezbędny krok w codziennej pielęgnacji – delikatna, ale skuteczna, oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, nadmiaru sebum i resztek produktów pielęgnacyjnych. Bardzo ważne, że jest bezpieczna nawet w okolicach oczu. Zawarte w niej prebiotyki wspierają mikrobiom skóry, co w moim przypadku jest ogromnym plusem – nie podrażnia, a jednocześnie dogłębnie oczyszcza. Po jej użyciu skóra jest czysta, świeża, gotowa na kolejny etap pielęgnacji.
| Krok drugi: Serum ALGORICH
Po oczyszczeniu skóry czas na serum – to mój absolutny ulubieniec. Serum ALGORICH jest prawdziwą bombą nawilżającą. Jego skład, w tym ekstrakt z siedmiu alg i niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, działa na moją skórę jak „szklanka wody” – dosłownie. Cera od razu staje się głęboko nawilżona. Serum świetnie się wchłania, więc nie muszę długo czekać, aż przejdę do kolejnego kroku. To też idealne rozwiązanie dla skóry, która potrzebuje głębokiej regeneracji i ukojenia. Moja skóra po jego użyciu wygląda promiennie, jak po dobrze przespanej nocy.
| Krok trzeci: Krem ALGORICH
Kiedy już serum wchłonie się w skórę, nakładam krem ALGORICH. Jest bardzo odżywczy, więc stosuję go szczególnie, gdy czuję, że moja skóra potrzebuje dodatkowego wsparcia. Zawiera 23 składniki aktywne, które skutecznie walczą z oznakami starzenia, ale też sprawiają, że skóra staje się miękka i gładka. Krem ma przyjemną, bogatą konsystencję, która otula skórę, nie pozostawiając tłustego filmu. Działa nawilżająco i regenerująco.
| Krem SPF 50+ ALGODROPS SATIN
W mojej codziennej pielęgnacji nie zapominam o ochronie przeciwsłonecznej. Filtr SPF stosuję przez cały rok, a krem SPF 50+ ALGODROPS SATIN to mój wybór od dłuższego czasu. Jest to produkt, po który sięgam codziennie, niezależnie od pory roku, bo wiem, jak ważna jest ochrona skóry przed szkodliwym promieniowaniem UVA, UVB i niebieskim światłem. To krem, który daje mi poczucie komfortu – nie obciąża skóry, nie bieli, a jednocześnie skutecznie chroni. Co więcej, jego satynowe wykończenie sprawia, że skóra jest gładka i matowa, idealna jako baza pod makijaż. Używam go już kolejny rok z rzędu i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niego.
Peeling enzymatyczny ALGOPURE (2 razy w tygodniu)
Z kolei raz lub dwa razy w
tygodniu sięgam po Peeling Enzymatyczny ALGOPURE. Jego formuła opiera się na
enzymach z papai, mango i żurawiny, które skutecznie, ale delikatnie usuwają
martwe komórki naskórka. Z racji tego, że mam cerę wrażliwą, ten peeling to
prawdziwy strzał w dziesiątkę – nie podrażnia, a równocześnie daje mi poczucie,
że skóra jest dogłębnie oczyszczona.
To moja sprawdzona pielęgnacja – jeśli chcesz zobaczyć, jak działa u Ciebie,
to z
kodem SIMPLE25 zyskasz -25% rabatu.
Moja wiosenna rutyna to nie rewolucja, a raczej czułe przypomnienie, że pielęgnacja nie musi być skomplikowana, żeby działała. Wystarczy kilka sprawdzonych produktów, chwila tylko dla siebie i konsekwencja – nawet jeśli to tylko 15 minut rano między śniadaniem a przedszkolem. Dbanie o skórę to dziś dla mnie nie obowiązek, a forma troski, która procentuje lepszym samopoczuciem, promienną cerą i spokojem, że robię coś dobrego – i dla siebie, i dla skóry.
Komentarze
Prześlij komentarz