PHOTO DIARY
Zmiana pory roku zawsze wywołuje u mnie tę samą ekscytację – że tym razem na pewno uda mi się dopiąć wszystkie ambitne plany na czas. Ogrodowy rozgardiasz, domowe porządki, tysiące służbowych spraw i oczywiście artykuły na blog, które pięknie wyglądają w kalendarzu... tylko z realizacją bywa różnie. Efekt? Klasyka gatunku – spóźniony „Photo Diary”. Naprawdę miał się pojawić już w zeszłym tygodniu, ale jak to mówią: „lepiej późno niż wcale”. Na swoje usprawiedliwienie mam całkiem pokaźną dawkę niepublikowanych kadrów. Zapraszam Cię więc na moment wytchnienia po długim dniu – kawa w dłoń i rozsiądź się wygodnie :)
Gdzieś pomiędzy poszukiwaniem nowych przepisów, pracą i wielkanocnymi życzeniami, który przybyły prosto z herbacianej oczyzny ;).
Subtelne detale na ten świąteczny czas.
1. Niebo błękitne tylko wiatr trochę za mocno przywiewał ;) // 2. W granatowej odsłonie. // 3. Francuskie zawijasy – przepis oraz obszerny artykuł o moich sposobach na początek wiosny znajdziecie tutaj – link. // 4. Uwielbiam to poranne światło wpadające do sypialni. Nawet budzik nie jest już potrzebny.
Park w Świerklańcu to trochę jak nasze śląskie Łazienki. Idealne miejsce na spacery, które łączą w sobie zarówno historię, jak i piękno natury. Pałac Kawalera, który góruje nad tym parkiem, przypomina pałacową atmosferę znaną z warszawskich Łazienek.
Uwielbiamy przyjeżdżać tutaj na spacery, zwłaszcza wiosną, kiedy park ożywa kolorami – szczególnie kwitnące rododendrony, których w parku jest kilka, tworzą naprawdę magiczną atmosferę. To moment, kiedy cała przestrzeń staje się jakby jeszcze bardziej urokliwa i zaprasza do odkrywania jej tajemnic :)
1. Zawsze jak wrzucę zdjęcie z tą marynarką, dostaję o nią zapytania – co mnie wcale nie dziwi! Niestety, upolowałam ją wiele lat temu w jednym ze sklepów vintage w Londynie. // 2 i 3. Spójrzcie tylko jak pięknie! // 4. Alejki, fontanny… Mam ogromny sentyment do tego parku. To tutaj powstał kawałek materiału do naszego ślubnego filmu.
Lodziarni w parku również nie brakuje :)
A tu już w naszym tarnogórskim parku, gdzie moim zdaniem serwują najlepsze śmietankowe lody w mieście.
1. Kwitnąca na każdym rogu tawuła – jeden z moich ulubionych krzewów. // 2 i 3. Przerwa na kawę. // 4. Tej odmiany wysiałam trochę więcej. Po zimnej Zośce trafią na grządkę :)
Trochę zaszalałam z nasionkami w tym roku (a to jeszcze nie wszystkie!). Już widzę te wszystkie piękne bukiety :)
Jest takie miejsce, które zapalone ogrodniczki cieszy bardziej niż sklep z ciuchami… :D Jeżeli jesteście z okolic Tarnowskich Gór, polecam Wam sklep ogrodniczy Famuła w Świerklańcu (zlokalizowany dosłownie rzut kamieniem od parku).
Podział obowiązków wygląda następująco: ona wybiera, wkłada do koszyka, a on stara się wszystko upchnąć w samochodzie… :D
Magnolia – 25 letni okaz w który na żywo robił ogromne wrażenie.
To może oznaczać tylko jedno…
Ciasto cytrynowe. Nie jestem zwolennikiem kwaśnych ciast, ale dla tego robię wyjątek. Jest pyszne i bardzo szybkie w przygotowaniu! Przepis zostawiam poniżej:
Ciasto cytrynowe
Składniki:
3 jajka
160g masła (w temperaturze pokojowej)
170g cukru
190g mąki pszennej
Sok z jednej cytryny
Skórka starta z 1 i ½ cytryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka jogurtu naturalnego
Sposób przygotowania:
Masło utrzeć z cukrem. Następnie dodać pozostałe składniki i zmiksować do uzyskania jednolitej konsystencji. Ciasto przełożyć do foremki na babkę wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Piec około 35 minut lub do uzyskania suchego patyczka.
Upieczone i przestudzone ciasto wyjąć z foremki. Oblać polewą (odrobina soku z cytryny wymieszanego z cukrem pudrem) i posypać skórką z cytryny.
1. Coś dla najmłodszej. // 2, 3 i 4. Wiosenne rekwizyty do sesji produktowej.
Zdjęciowy rozgardiasz.
Kiedy polujesz na stolik a trafiasz na kinkiety, To mój ostatni łup z OLX. Wymagają odrobinę dopieszczenia, nowych kloszy i będą pięknę!
Są tak mięciutki, że sama bym je nosiła! Buciki są firmy Hermosilla dostępne w L’Enfant.
Kiedy poranny chłód miesza się z upałem dnia.
Zachodzące słońce.
Zapach bzu to najpiękniejszy aromat wiosny.
1. Książki dla dużych i małych. // 2. Świąteczne wypieki. // 3. Drobne akcenty dekoracyjne. //4. Pierwsze lody po przedszkolu w tym sezonie.
Gdyby tak dało się zatrzymać ten świąteczny czas na trochę dłużej… Nieśpieszne rozmowy przy stole, ciepło spojrzeń i obecność tych, których kochamy. Uwielbiam ten moment – taki spokojny, zwyczajnie wyjątkowy.
Czy tylko ja chodzę wiosną z uniesioną głową w chmury? Patrzę na kwitnące gałęzie i zachwycam się każdym promieniem słońca, który przebija się przez liście. Wiem, że wtedy wyglądam jak totalna marzycielka, ale może właśnie o to chodzi – żeby choć na chwilę oderwać się od codzienności i pozwolić sobie na ten moment dziecięcego zachwytu.
Jeansy i biały t-shirt są dla mnie niczym uniform, który noszę przynajmniej raz w tygodniu :)
Bez w białym wydaniu. Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale odnoszę wrażenie, że pachnie jeszcze intensywniej.
To by było na tyle. Mogłabym tak z Wami jeszcze powspominać, ale zrobiło się już późno, a lista rzeczy do zrobienie sama się nie skreśli :). Dziękuję, że tu jesteś ;* Czas na nowe wspomnienie, żebym za kilka tygodni miała o czym pisać.
Ściskam!
M.
Komentarze
Prześlij komentarz