PHOTO DIARY


"Mommy, are you getting up?" I heard her soft voice that wakes me up every morning. Sometimes it is too early and then I want to answer "just a minute, honey", but it is superfluous, because I know that in a moment she will climb into bed and with the delicacy of an elephant in a porcelain store, she will cuddle to me saying "my mommy" and it is already known that sleeping is over. That morning, timid rays of sunlight also peeked into the room. After the last days, when the weather reminded me of the well-known one from England, when the rain intertwines with the wind and the sun, it's hard to believe that just a moment ago it was June, the hottest in years. At the time, I thought it could cool down a bit - but now I think I'm looking forward to the next warm days. July started exceptionally cold, but I firmly believe that when I will prepare its summary for you in a few weeks’ time, those cold and rainy days will be a distant memory. For now, sitting in a warm house, with a lit candle, "Spring Blossom", the scent of which envelops like a meadow field, I am writing these few sentences that make up the shape of a diary. I am pleased to invite you to a summary of the past weeks of June, which were crazy one day, and the next day they brought so much carelessness and peace.

 

. . . .

 

„Mamusiu wstajesz?” usłyszałam jej delikatny głos, który każdego ranka budzi mnie do życia. Czasami zbyt wcześnie i wtedy mam ochotę odpowiedzieć „jeszcze chwileczkę kochanie”, ale to zbyteczne, bo wiem, że za chwilę wgramoli się do łóżka i z delikatnością słonia w składzie porcelany przytuli się do mnie mówiąc „moja mamusia usia” i już wiadomo, że pospane. Tego ranka do pokoju zajrzały również nieśmiałe promienie słońca. Po ostatnich dniach, w których pogoda przywodziła mi na myśl tą dobrze znaną z Anglii, kiedy to deszcz przeplata się z wiatrem i słońcem, aż trudno uwierzyć, że jeszcze chwilę temu trwał najgorętszy od lat czerwiec. Wtedy myślałam, że przydałoby się drobne ochłodzenie – teraz chyba jednak nie mogę się już doczekać kolejnych ciepłych dni. Lipiec zawiał wyjątkowym chłodem, ale w duchu wierzę, że kiedy za kilka tygodni będę przygotowywać dla Was jego podsumowanie, te zimne i deszczowe dni będą odległym wspomnieniem. Póki co siedząc w ciepłym domu, z zapaloną świeczką „Spring Blossom”, której zapach otula niczym polna łąka, piszę tych kilka zdań, które składają się na kształt pamiętnika. Z przyjemnością zapraszam Was na podsumowanie minionych tygodni czerwca, które jednego dnia były zwariowane, a kolejnego przynosiły beztroskość i spokój. 



Cousins ​​- both full of inexhaustible energy. Sometimes I wish they would give some :)

Kuzynki – obie pełne niespożytej energii. Czasami chciałabym żeby dały trochę :)



1. A cup of coffee. // 2. Nooks and crannies in my city. // 3. Bathed in the rays of the setting sun. // 4. "The Elementary of Flowers" and more, that is, what was included in the literary cycle in the last month.

1. Filiżanka kawy. // 2. Zakamarki w moim mieście. // 3. Skąpana w promieniach zachodzącego słońca. // 4. „Elementarz kwiatowy” i nie tylko, czyli co się znalazła w cyklu literackim w tym ubiegłym miesiącu. 



These bar stools are on my kitchen wish list <3

Te hokery to moje wnętrzarskie marzenie <3



1. Just need to pack the basket and I'm ready to go. // 2. Slow breakfasts, that is our daily routine, which we use as much as possible, because from September we will join on early wake-up calls. // 3. So small and so cute. They grow wild at the border of our plot. // 4. White or white? Morning dilemmas that usually end the same. I won't even say out loud how many white dresses I have in my wardrobe, but believe me – they are all totally different! :D

1. Jeszcze tylko zapakować koszyk i jestem gotowa do wyjścia. // 2. Powolne śniadania, czyli nasza codzienna rutyna, z której korzystamy ile się da, bo od września szykują się wczesne pobudki. // 3. Takie małe a takie urocze. Rosną sobie dziko przy granicy naszej działki. // 4. Biel, czy biel? Poranne dylematy, które zazwyczaj kończą się tak samo. Nie powiem nawet głośno ile białych sukienek mam w szafie, ale wierzcie mi – każda jest zupełnie inna! :D 



1. Peonies bathed in warm summer light. // 2. A must stop for ice cream on the way home :). // 3. Something for makeup. // 4. For a change, today I choose golden wheels instead of my beloved pearls.

1. Piwonie skąpany w ciepłym letnim świetle. // 2. W drodze do domu obowiązkowy przystanek na lody :). // 3. Coś do makijażu. // 4. Dla odmiany dzisiaj wybieram złote koła zamiast moich ukochanych pereł. 



The most beautiful sunset I saw lately. 

Najpiękniejszy zachód słońca jaki ostatnio widziałam. 



1. Modigliani. // 2. Beloved sunglasses. // 3. Morning ritual. // 4. A date with my husband :).

1. Modigliani. // 2. Ukochane okulary. // 3. Poranny rytuał. // 4. Randka z mężem :).



Nelly, I am explaining to you – fetch means that I am throwing and you catch it and bring it back, do you understand?

Neli, przecież Ci tłumaczę – aport znaczy, że ja rzucam a Ty łapiesz i mi ją przynosisz, rozumiesz?



The most delicious summer duo - cottage cheese and strawberries.

Najpyszniejszy letni duet – twarożek i truskawki. 



Summer evenings and mornings shrouded in the scent of flowers and time spent together.

Letnie wieczory i poranki otulone zapachem kwiatów i wspólnie spędzonym czasem. 



My face says it all - I got to Żywiec and it is in this position that I intend to spend the next few days: D

Moja mina mówi wszystko – dotarłam do Żywca i to właśnie w tej pozycji zamierzam spędzić najbliższe dni :D



Walking through the neighborhood.

Przemierzając okolicę. 



A moment of pleasure. 

Chwila przyjemności.



The never-ending story - poetry on the plate.

Niekończąca się opowieść – poezja na talerzu. 



Swan lake. 

Jezioro łabędzi. 



Pancakes  but in June only with strawberries.

Jednego dnia placki innego naleśniki, ale w czerwcu wyłącznie z truskawkami.  



In recent weeks, there was also an article on the blog about my daily makeup. If you missed it, click here - link.

W minionych tygodniach na blogu pojawił się również wpis o moim codziennym makijażu. Jeżeli go przegapiliście, zapraszam tutaj – link



In June, we spent a lot of time on family gatherings. During one of them, we went to the zoo in Chorzów and later for a delicious dinner, already locally in Tarnowskie Góry.

W czerwcu sporo czasu poświeciliśmy na rodzinne spotkania. Podczas jednego z nich wybraliśmy się do zoo w Chorzowie a później na pyszny obiad już lokalnie w Tarnowskich Górach. 



1. Jasminowiec has one of the most beautiful summer fragrances. // 2. Ready to go. // 3. When grandmother looks after Klara - I can devour more pages of the book and enjoy a glass of wine. // 4. Iced coffee on a hot day.

1. Jaśminowiec ma jeden z najpiękniejszych letnich zapachów. // 2. Gotowa do drogi. // 3. Kiedy babcia zajmuje się Klarą – ja mogę pochłaniać kolejne kartki książki i delektować się lampką wina. // 4. Mrożona kawa w upalny dzień. 



Dinner for two.

Kolacja dla dwojga. 



A fragrance that made June pleasant.

Zapach, który umilał czerwiec. 



From the series about quick dinners :)

Z cyklu o szybkich obiadach :)



1. The colour of the sky. // 2. I don't seem to be addicted to it, but if I didn't drink a cup in the morning, migraine guaranteed ...: D // 3. Wiśniowy Sad (restaurant in my home city), a favourite meeting point. // 4. Never enough ice cream.

1. Kolor nieba. // 2. Niby nie jestem od niej uzależniona, ale gdybym nie wypiła filiżanki przed południem, migrena gwarantowana… :D // 3. Wiśniowy Sad, czyli ulubiony punkt spotkań. // 4. Lodów nigdy dość. 



Klara in her element.

Klara w swoim żywiole. 



My base.

Moja baza.



When all that's left in the house is toasted bread, avocados and eggs.

Kiedy jedyne co zostało w domu to chleb tostowy, awokado i jajka. 



Main square in Tarnowskie Góry.

Tarnogórski rynek. 



And so on throughout the whole evening.

I tak cały wieczór. 



1. Family weekends. // 2. A little shopping in a grocery store. // 3. Blue checkered. // 4. Jasmine.

1. Rodzinne weekendy. // 2. Małe zakupy w warzywniaku. // 3. Niebieska krata. // 4. Jaśminowiec. 



That's it. Time for new memories :).

To by było na tyle. Czas na nowe wspomnienia :).

 


Ściskam!

M.


 

Komentarze

  1. Piękne te Twoje kadry. Proste rzeczy są najfajniejsze. Leniwe śniadanie, zapach ulubionych kwiatów, czas z bliskimi. Z wiekiem doceniam to o wiele bardziej, niż przebodźcowany czas, żeby się "coś działo" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa. To prawda, też wydaje mi się, że to przychodzi z wiekiem. Chociaż osobiście zawsze doceniałam ten wspólny czas i drobne rzeczy, to z biegiem lat jeszcze bardziej się to nasiliło. Pozdrawiam ciepło! ;*

      Usuń

Prześlij komentarz

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact