ŚWIĄTECZNY PREZENTOWNIK NA OSTATNIĄ CHWILĘ


Święta Bożego Narodzenia od zawsze były przeze mnie uwielbiane. Jeszcze jako mała dziewczynka, pamiętam jak z wielką niecierpliwością otwierałam okienka adwentowego kalendarza w oczekiwaniu na to ostatnie i najważniejsze zwiastujące, że to już. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze w domu rodzinnym mojego taty razem z jego siostrą i babcią. Kiedy moja mama z babcią i ciocią krzątały się po kuchni starając dopieścić wszystko na ostatni guzik przed przyjściem reszty rodziny, ja wystrojona w najpiękniejszą sukienkę na „tą”okazję, siedziałam w salonie na wersalce oglądając ducha Kacperka, albo inne bajki, które akurat leciały w telewizji. Kiedy już w końcu na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka a my mieliśmy zasiąść do wieczerzy, szłam jeszcze szybko sprawdzić, czy przypadkiem Dzieciątko nie zostawiło już dla nas prezentów. Nigdy ich tam jeszcze wtedy nie było. Pamiętam jakby to było wczoraj, te uczucie podekscytowania, które czułam w środku, kiedy po wieczerzy skradałam się po schodach na piętro, gdzie stała nasza choinka, aby sprawdzić czy już są. Zawsze zastanawiałam się, kiedy się tam pojawiły skoro cały czas skrupulatnie pilnowałam schodów… 

 

Minęło wiele lat, ale pewne tradycje, które towarzyszyły mi za dziecka, zostały ze mną po dziś dzień. Chociaż jestem już dorosłą kobietą, w pełni świadomą kto odgrywa rolę Dzieciątka przynoszącego prezenty, to nie ujmuje mojej radości na to, że teraz to ja mogę obdarować najbliższych. Kiedyś usłyszałam, że Święta są dla dzieci. Nigdy się z tym nie zgodzę. Święta są w nas, w sercu, to spotkania z najbliższymi, wspólnie spędzony czas, rozmowa, dodatkowo otoczona nadzieją na nową, lepszą przyszłość. Przyznam jednak, że teraz jako mama, odczuwam tą magię i radość jeszcze bardziej. Nie chciałabym jednak zanudzić Was na dobre przed najważniejszą częścią dzisiejszego wpisu, dlatego od razu przejdę do sedna. Świąteczne prezenty, upominki dla bliskich to jedna z miłych tradycji, która jednak potrafi czasami spędzić nam sen z powiek. Każdy z nas pragnie w końcu, aby prezent był trafiony i wywołał uśmiech na twarzy. Najłatwiej jest, kiedy wiem dokładnie co komu potrzeba i wtedy problem z głowy. Jeżeli jednak podpowiedzi brak, poniżej przedstawiam kilka rzeczy, które mam i uważam, że świetnie nadają się na prezent. 



1. Najpiękniejsze chwile zatrzymane w jednym miejscu – album ze zdjęciami. 

 

Od zawsze uważałam siebie za osobę staroświecką o czasami wręcz babcinych poglądach, ale są pewne kwestie, do których nigdy nie zmienię podejścia.  Jedna z nich są zdjęcia, ale takie wiecie, wydrukowane, na papierze, namacalne, które mogę wkleić do albumu i przeglądać setki razy. Zdjęcia na komputerze, telefonie, czy innych urządzeniach elektronicznych, albo co gorsza w chmurze, czyli jak dla mnie otchłani wirtualnej, która dzisiaj jest a jutro może zniknąć to dla mnie abstrakcja a urządzenia te służą do ich zgrywania i tymczasowego przechowywania. O tyle o ile po albumy ze zdjęciami sięgam regularnie, o tyle zdjęć na laptopie nie przeglądam praktycznie wcale za wyjątkiem wybierania ich do wydrukowania oraz tych, które przygotowuje do wpisów tutaj. Tym oto sposobem wychodzę z założenia, że jednym z bardziej trafionych prezentów jest nic innego jak właśnie album a już najlepiej wyklejony zdjęciami. To piękny prezent, który na pewno wywoła nie jeden uśmiech. Trzeba jednak pamiętać, że przygotowanie go zajmuję znacznie więcej czasu, bo w końcu musimy wybrać zdjęcia, wydrukować a później jeszcze je przykleić. Gdybyście jednak zdecydowali się na taki prezent, serdecznie polecam albumy Luiluk. Ja posiadam ten naturalny lniany  z pergaminem. Albumy są bardzo porządnie wykonane i naprawdę pięknie się prezentują. Niestety z tego co zauważyłam obecnie zostały tylko te w wersji mniejszej, które znajdziecie w sklepie BebePlanet.



Świeczki Senses Candle po jednym zapachu z każdej kolekcji a są to: kolekcja Amber Love ścieca sojowa o

 delikatnym zapachu figi zamknięta w bursztynowym szkle, kolekcja Minimalist świeca sojowa

 Cozy Moment, oparta na bazie lawendy z delikatną nutką cytrusów oraz kolekcja Escape to

 Nature i świeca sojowa Better Mood o zapachu bergamotki.


2. Dla pobudzenia zmysłów i przy okazji dla domu – świeczki. 

 

Jednym z moich ulubionych elementów wystroju wnętrz są świece. To niewielki dodatek, który potrafi tak wiele zmienić – rozproszone klimatyczne światło, czy piękny delikatny zapach unoszący się w pomieszczeniu. Jesień i zima to szczególna pora, kiedy najczęściej się u mnie palą, wprowadzając odrobinę uroku do wieczornego relaksu. Jak zapewne wiecie, wybierając świeczki powinniśmy zwracać uwagę na to, aby przede wszystkim były one wykonane z naturalnego wosku. Sama trochę świec już wypaliłam w swoim życiu, dlatego z ręką na sercu mogę Wam polecić te od Senses Candle, które występują w trzech różnych kolekcjach - każda w innym słoiczku, dzięki czemu każdy znajdzie odpowiednią dla siebie. Ich zapachy są subtelne i delikatne, ale zarazem pięknie otulają pomieszczenie a do tego są naturalne, wykonane z wosku sojowego. Gdybyście zdecydowali się na ich zakup to koniecznie skorzystajcie z mojego kodu zniżkowego „makesitsimple10”, który da Wam 10% rabatu na cały asortyment. 



3. Coś dla miłośników gotowania i nie tylko…

 

Jakiś czas temu przy okazji wpisu z przepisem na idealną zapiekankę wspominałam Wam o przepiśniku. Cóż, zważywszy na to, że dzisiejszy wpis jest prezentową inspiracją, nie mogę nie wspomnieć o nim raz jeszcze, szczególnie, że doszły mnie słuchy, jakoby kilka z Was zdecydowało się go zamówić. Ten zeszyt, połączony z kilkoma fajnymi przepisami, będzie stanowił idealny prezent dla każdej lubiącej gotować Pani domu. Ja sama bardzo często borykałam się z problemem gubiących przepisów, które za każdym razem wrzucałam na kartce, albo zapisywałam gdzieś na brudno. Teraz chociaż wszystkie mam w jednym miejscu, więc z łatwością mogę je odnaleźć a sam zeszyt dumnie zajmuje miejsce na moim skromnej biblioteczce. Wykonany z lnianej oprawy w beżowym odcieniu, w środku posiada kartki w kremowych odcieniu oraz kopertę do przechowania starych przepisów, które jakimś cudem udało nam się zachować :). 



Gdyby i tym razem ktoś z Was zdecydował się na zakup tego pięknego przepiśnika, to 

mam dla Was kod zniżkowy na aż 25%, który jest ważny tylko do końca niedzieli 13 

grudnia. Wystarczy, że wpiszecie „święta25” przy dokonywaniu płatności.




Od lewej: migdałowe masło regenerujące do ciała, peeling enzymatyczne

oczyszczająca maska z białą glinką i krem do rąk.


4. Z listy „zawsze potrzebne”, czyli kosmetyki jako prezent na każdą okazję. 

 

Kosmetyki to produkty, z których chyba każda kobieta jest zadowolona (pod warunkiem, że są trafione). W końcu dobrych balsamów do ciała, czy peelingów nigdy dość. Wiele razy wspominałam Wam już, że chociaż lubię testować nowe produkty, to najchętniej i tak zawsze wracam do tych starych sprawdzonych marek. To również cenna zasada, którą kieruję się kupując kosmetyki dla bliskich mi kobiet (chcę obdarowywać je tym, co sama wiem, że działa i mogę zarekomendować w 100%). Jedną z takich marek jest Phenome, która powstała na naszym rodzimym rynku już kilka lat temu. Osobiście przetestowałam już wiele ich produktów i mogę Wam gorąco polecić. Moim faworytem jest jednak ten balsam do ciała, który widzicie na zdjęciu. Piękny migdałowy zapach idealnie wpisuje się w obecną porę roku. Niemniej jednak maska do twarzy z białą glinką oraz peeling enzymatyczny (oba te produkty stosuję w duecie) również fantastycznie działają na skórę. Gdybyście zatem szukali prezentu dla mamy, siostry czy ukochanej, koniecznie sprawdźcie ich ofertę oraz dostępne zestawy świąteczne. 



5. Coś dla najmłodszych. 

 

Wybór prezentów dla dzieci szczególnie tych małych, które jeszcze same nie mają wyrobionego zdania spada całkowicie na nas. My praktycznie od samego początku obraliśmy z mężem taktykę, aby nasza córeczka miała mało zabawek, ale za to tych dobrej jakości, które posłużą jej na długie lata, a i później będą mogły trafić w ręce innego dziecka. Są jednak rzeczy, których dzieci nigdy nie mają wystarczająco i wciąż pojawiają się nowe. Ta kategoria to oczywiście pluszaki. Tym razem nie chodzi jednak o zwykłe maskotki, a o czujne oko, które ulula naszych najmłodszych do snu a i pobawić się nim mogą. Króliczka Moonie poznaliśmy jeszcze kiedy byłam w ciąży i bez wahania zamówiliśmy go jako element wyprawkowy. Co ciekawe, niedawno Moonie doczekało się nowej wersji szumiącej maskotki – uroczego misia dostępnego w wielu pięknych kolorach. Dla niewtajemniczonych, już szybko tłumaczę o co w tym chodzi. Szumiący miś Moonie Organic posiada wbudowane różowe szumy, które pozwalają maluszkom wyciszyć się i spokojnie zasnąć. Dodatkowo misiu posiada lampkę, która daje delikatne światło co okazuje się być bardzo przydatne zarówno przy usypianiu, karmieniu a nawet przewijaniu w środku nocy. Dźwięki szumiącego króliczka i szumiącego misia MOONIE, to prawdziwe nagrania naturalnych różowych szumów, a nie szumy generowane komputerowo. Dźwięk bicia serca, jest prawdziwym nagraniem szumu z wnętrza brzucha mamy. Dzięki temu, pozwala dziecku uspokoić się i poczuć bezpiecznie, przy dobrze już znanym dźwięku. Szum fal morskich został nagrany nad Bałtykiem, a dźwięki leśnego strumienia w Tarach. Szumy króliczka i misia MOONIE, wygłuszają dźwięki z otoczenia, dzięki czemu, codzienne, domowe hałasy nie wybudzają maluszka ze snu.  Szumiący przyjaciel MOONIE posiada moduł z możliwością regulacji głośności, można więc dobrać odpowiedni poziom głośności do warunków i potrzeb dziecka. Szumiący króliczek i szumiący miś MOONIE ma także kołysankę, która usypia maluszki dźwiękami kalimby. 



Oprócz tego Szumiący króliczek i szumiący miś MOONIE posiada inteligentny czujnik płaczu, stworzony z myślą o sytuacjach, w których dzidziuś nagle budzi się ze snu.Włączona funkcja inteligentnego czujnika płaczu czuwa nad spokojnym snem maluszka. Gdy tylko dziecko przebudzi się i zacznie płakać, szumiący  przyjaciel MOONIE uruchamia bezpieczny, naturalny różowy szum i wycisza maleństwo. Szumiący przyjaciel MOONIE zawsze wycisza się po 30 minutach i automatycznie przechodzi 3 godzinny w tryb czuwania.



Jeżeli szukacie ładnych i dobrych jakościowo ubranek dla dzieci, koniecznie sprawdzcie oferte LittleVintage. To polska marka specjalizująca się w ubrankach dla dzieci, ale także dla mam! Ta sukienka pochodzi właśnie z tego sklepu. My wybrałyśmy w rozmiarze 74/80 i Klara spokojnie pochodzi w niej co najmniej do wiosny.



Ozdoby choinkowe i biały papier do pakowania – Maileg // wstążki i papier w 

żołnierzyki – Zara Home // sweter – Oysho (kupiony dwa lata temu), spodnie – Levi’s





Ściskam!
M. 

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact