LITERACKI STYCZEŃ: "ZASYPANI ZAKOCHANI" AGNIESZKA LINGAS - ŁONIEWSKA


Dla większości styczeń to czas podsumowań i planów na ten Nowy Rok. Ja jednak nigdy nie potrafię pożegnać się z tą świąteczną atmosferą, dlatego staram się przeciągać ją ile się da. Tym sposobem w styczniowe wieczory najczęściej można mnie złapać na oglądaniu świątecznych filmów, czy czytaniu książek o tej właśnie tematyce (proszę powiedzcie, że nie jestem w tym odosobniona!). Z racji tego, że w grudniu nie polecałam tutaj żadnej książki, pozwolę sobie nadrobić zaległości podsuwając Wam tą wyjątkową opowieść. Jestem absolutnie przekonana, że Wam się spodoba. Kiedy ją czytałam, mój mąż co chwilę bombardował mnie pytaniem „czy wszystko z Tobą w porządku?”, kiedy dziesiąty raz w ciągu ostatnich pięciu minut wybuchałam głośnym śmiechem. Przyznam się szczerze, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam tak zabawną książkę, ale kiedy główna bohaterka nazywa się Anastazja Klops, to właściwie nie może być inaczej :)). Zacznijmy więc od początku…

 

„Zasypani Zakochani” to książka, której akcja rozgrywa się w górach (i tu Was zaskoczę, bo nie w Tatrach jak to zwykle bywa w przypadku ckliwych, świątecznych historii miłośnych) w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Po nieudanym związku i rzuceniu pracy w policji, Anastazja postanawia zaszyć się w pensjonacie ukochanej babci, który położony jest w odludnym zakątku wysoko w górach. Ponieważ jednak babcia Anastazji wyjechała do Toskanii, kobieta obiecała zając się pensjonatem i ugościć Huberta Zapałkę – jedynego gościa, który od kilku lat, spędzał tam cały grudzień. Niestety, Anastazja okazuje się być nienajlepszą gospodynią przez co już na początku mu podpada. Hubert Zapałka jest bardzo wymagający, złośliwy i do tego szalenie przystojny. Pewnego dnia nadciąga śnieżyca, która odcina ich od świata. Anastazja zostaje w odludnym pensjonacie sama z Hubertem. Zdani na siebie, bez prądu i ciepłej wody, będą musieli poznać się bliżej. Wyniknie z tego dużo śmiechu, czułości i nieporozumień, ale jak to zwykle w książkach bywa – wszystko dobrze się skończy… ale chwila, tego chyba nie miałam Wam mówić… :)

 

Gdybym miała w skrócie opisać głównych bohaterów, to brzmiałoby to mniej więcej tak – niezdarna ona i szarmancki on… Takie połączenie może oznaczać same kłopoty, a dla czytelnika mnóstwo śmiechu. Serdecznie polecam Wam tą książkę. Z pewnością umili te długie i zimne wieczory. Oprócz zabawnej historii, autorka zostawia dla czytelnika mały bonus – a właściwie to nawet dwa bonusy; na końcu książki czeka playlista utworów wykorzystanych do zatytułowania rozdziałów, oraz kilka przepisów na słynne potrawy babci Anastazji, o których mowa w książce. 






Tym razem miałam małego pomocnika. Klara bardzo lubi czytać książeczki - a te od mamusi
są zawsze najciekawsze do przeglądania :)







Ściskam!

M.

Comments

  1. Od jakiegoś czasu daruje sobie takie romantyczne historyjki. Przyznam jednak że pomysł z listą utworów i przepisami jest naprawdę super.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja najchętniej czytam je właśnie w okolicy świąt i latem - mam wrażenie, że wtedy "wchodzą" najlepiej :). Co do dodatku na końcu książki, to zgadzam się z Tobą - to ciekawy pomysł.
      Pozdrawiam ciepło!

      Delete

Post a Comment

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact