PHOTO DIARY

May has always been one of my favourite months of the year. Blooming lilac, my birthday, the starting season for peonies, and the blaze of colours outside the window make everything feel like more. The evenings getting longer and sunny days have a huge impact on my well-being, and also on the number of hours spent outdoors. And there were a lot of those in May, but maybe I will not say anything more. I invite you to the long summary of the month :).

 

. . . .

 

Maj od zawsze należy do grona moich ulubionych miesięcy w roku. Kwitnący bez, moje urodziny, rozpoczynający się sezon na piwonie, i feeria barw za oknem sprawiają, że wszystko chce się jakby bardziej. Coraz dłuższe wieczory i słoneczne dnie, mają ogromny wpływ na moje samopoczucie, a i przy okazji na ilość godzin spędzonych na świeżym powietrzu. A tych w maju było naprawdę sporo, ale może nie będę Wam już nic więcej streszczać. Zapraszam na jak zawsze przydługie podsumowanie miesiąca :).



1. The first warmer days, when I took the sweater from home just "just in case" and my face catches the sun's rays, so even the sunglasses are somewhere on the side. // 2. Attention to detail. One of the PR packages I received last month. // 3. A classic in my favourite edition. This "look" appeared on the blog in May. If you missed this post, you can see it here - link. // 4. Blooming trees are a very grateful subject to photograph.

1. Pierwsze cieplejsze dni, kiedy sweter zabrałam z domu już tylko „na wszelki wypadek”, a buzia łapie promienie słoneczne, więc nawet okulary leżą gdzieś z boku. // 2. Dbałość o szczegóły. Jedna z przesyłek PR-owych, która dotarła do mnie w zeszłym miesiącu. // 3. Klasyka w moim ulubionym wydaniu. Ten „look” pojawił się na blogu w maju. Jeżeli umknął Wam ten wpis, możecie zobaczyć go tutaj – link. // 4. Kwitnące drzewa to bardzo wdzięczny obiekt do fotografowania. 



Golden hour in our apartment. I love this light!

Złota godzina w naszym mieszkaniu. Uwielbiam to światło! 



29 roses for the 29th birthday. 

29 róży na 29 urodziny. 



1. Yes, these are definitely my favourite shoes ... // 2. Tiramisu - so simple and so good. // 3. This is my first contact with this product and its genius. If you're looking for a good foot scrub, this one really does the job. // 4. Looking for more lightning. I don't know who was more excited :)

1. Tak, to zdecydowanie moje ulubione obuwie… // 2. Tiramisu – takie proste a takie dobre. // 3. To moja pierwsza styczność z tym produktem i jestem zachwycona. Jeżeli szukacie dobrego peelingu do stóp, to ten naprawdę robi robotę. // 4. Wypatrując kolejnych piorunów. Nie wiem kto był bardziej podekscytowany :)



It's me, still wearing the same earrings, the same glasses and a white shirt, which I exchange once for a sleeveless top and once for a t-shirt. I know it's boring, but what can I do when I feel the best in this release? :)

To ja, ciągle w tych samych kolczykach, z tymi samymi okularami i białą koszulą, którą wymieniam raz na bokserkę a raz na t-shirt. Wiem, że to nudne, ale cóż poradzić, kiedy w tym wydaniu czuję się najlepiej? :)



Main square in Tarnowskie Góry. 

Rynek w Tarnowskich Górach. 



1. Blue sky. // 2. Shipment from Deco Avenue Candle. // 3. The most beautiful spring bush. // 4. This outfit also appeared on the blog in May.

1. Błękit nieba. // 2. Przesyłka od Deco Avenue Candle. // 3. Tawuła – najpiękniejszy wiosenny krzew. // 4. Ta stylizacja również pojawiła się w maju na blogu. 



My little farmer :)

Moja mała farmerka :)



When it turns out that you don't have a vase large enough to hold the entire bouquet,so  you make several smaller ones out of it.

Kiedy okazuje się, że nie masz w domu wystarczająco dużego wazonu, który pomieściłby cały bukiet,

 więc robisz z niego kilka mniejszych. 



In an elegant edition. The day after our friends' wedding was a bit rainy, but it didn't bother anyone.

W eleganckim wydaniu. Dzień poprawin po weselu naszych przyjaciół był odrobinę deszczowy, 

ale nikomu to nie przeszkadzało. 



Birthday party. 

Urodzinowo. 



1. As I mentioned above ... :) // 2. My favourite place to work on the computer. // 3. The most beautiful, because from my husband; * // 4. It is a pity that writing letters is a thing of the past.

1. Tak jak wspominałam wyżej… :) // 2. Moje ulubione miejsce do pracy na komputerze. // 3. Najpiękniejsze, bo od męża ;* // 4. Szkoda, że pisanie listów odeszło do lamusa. 



1. The black and white version :) // 2. Still searching for some more inspiration. // 3. Walk our regular route. // 4. And on rainy spring afternoons and evenings, I enjoy this candle from Deco Avenue Candle with a wonderful scent. If only it could be included here, but in this case you have to take my word for it.

1. No to jeszcze wersja czarno-biała :) // 2. Poszukiwanie inspiracji – ciąg dalszy. // 3. Spacer naszą stałą trasą. // 4. A deszczowe wiosenne popołudnia i wieczory umilam sobie tą świecą od Deco Avenue Candle o cudownym zapachu. Gdyby tylko dało się go tutaj załączyć, ale w tym przypadku musicie mi uwierzyć na słowo. 



1. May was also the moment we had been waiting for so long - we started building our house! // 2. Site supervisor. // 3. This means only one thing - there will be apple pie! // 4. Take-out coffee, wellington boots and off we go to the horse that lives near our future home.

1. W maju nadeszła również chwila, na którą czekaliśmy tyle czasu – rozpoczęliśmy budowę! // 2. Pani inspektor nadzoru budowlanego. // 3. To oznacza tylko jedno – będzie szarlotka! // 4. Kawa na wynos, gumowce na nogi i idziemy do konika, który mieszka niedaleko naszej działki. 



Afternoon date with my husband and daughter :) In the last few weeks we had a lot on our heads and sometimes we didn't have time to cook. Fortunately, there are places we can always rely on and the food is delicious. One of them is Wiśniowy Sad in Tarnowskie Góry, which I can recommend, with hand on my heart.

Popołudniowa randka z mężem i córką :) w ostatnich tygodniach  mieliśmy sporo na głowie przez co czasami brakowało czasu na gotowanie. Na szczęście są miejsca, na których zawsze możemy polegać a jedzenie jest wprost wyborne. Jednym z nich jest Wiśniowy Sad w Tarnowskich Górach, który z ręką na sercu mogę polecić. 



1. I like these retro vibe. // 2. It looks like a storm. // 3. Pancakes with cheese and the first (supposedly Polish) strawberries. // 4. Klara wanted to try out her cousin's stroller, which she liked so much that she didn't want to give it back: D

1. Lubię te retro klimaty. // 2. Zanosi się na burzę. // 3. Naleśniki z serem i pierwszymi (podobno polskimi) truskawkami. // 4. Klara chciała wypróbować wózek kuzynki, który tak bardzo jej się spodobał, że nie chciała oddać :D



The same sneakers are also pure coincidence. A lot of them in our lives: D

Te same trampki to też czysty przypadek. Trochę ich dużo w naszym życiu :D



This time, a version with short pants that you cannot see and, for a change, in tied hair: D

Tym razem wersja z krótkimi spodenkami, których nie widać i dla odmiany w spiętych włosach :D 



My caring trinity. A few weeks (okay, months) ago, I mentioned that I have received Phenomé cosmetics from the PRO-AGE series to try them on. I had a lot of time to test them, form my opinion about them and as a result ... finish the entire packaging :). Well, this is probably the best recommendation, but if you think otherwise, I will tell you a bit about them below.

Moja pielęgnacyjna trójca. Kilka tygodni (no dobra, miesięcy) temu, wspominałam Wam, że przyszły do mnie kosmetyki marki Phenomé z serii PRO-AGE. Miałam naprawdę dużo czasu, aby je przetestować, wyrobić sobie zdanie na ich temat i w efekcie… wykończyć całe opakowania :). Cóż, to chyba najlepsza rekomendacja, ale jeżeli uważacie inaczej, to poniżej odrobinę Wam o nich opowiem. 



The PRO-AGE series includes three cosmetics; RENEW ME, a rejuvenating face peeling based on AHA acids; SMOOTH ME - face serum with vitamin C with anti-wrinkle and brightening properties, and UPLIFT ME, i.e. lifting and soothing face cream for night and day. I apply the peeling approximately once / twice a week to a well-cleansed face. I leave it for about 10 minutes for it to act. Then rinse with warm water and dry with a towel. The second step of the evening ritual is the UPLIFT ME cream. I put it on my face and neck at least 30 minutes before going to bed. The cream is quite thick and takes time to absorb well. I start the day by washing my face and then I apply the SMOOTH ME serum. In the case of this cosmetic, the absorption time is much shorter. In addition, it works very well with makeup.

 

All three products worked great for me. The face after applying the peeling is pleasantly smooth to the touch and takes on such a fresh look. The cream, which I personally use only at night, moisturizes very well. Its thick consistency, which at first seemed very heavy to me, after a few uses, I realized that this is the advantage of this cream. You can feel it on your skin for a longer moment, which makes your skin feel soothed after a whole day. I must admit that so far my favourite of this brand was the LUMINOUS cream from the apple series, so this one is right next to it. The SMOOTH ME serum also surprised me positively. I always approach "brightening" cosmetics with a great distance, because most of them, apart from the brightening name, have little to do with it. In this case, however, it was different. And it's not that my face suddenly sparkled as if it had been sprinkled with a highlighter, but that its colour was getting lighter and more even. I've been struggling with redness on my face for a while. I do not know if it is the effect of broken vessels or rosacea, which my mother is struggling with (apparently it can be hereditary), but this serum made this redness less visible and so I give a big plus to this product for it.

. . . . 

Seria PRO-AGE liczy w sobie trzy kosmetyki; RENEW ME, czyli peeling odmładzający do twarzy na bazie kwasów AHA; SMOOTH ME – serum do twarzy z witaminą C o działaniu przeciwzmarszczkowym i rozjaśniającym, oraz UPLIFT ME, czyli liftingujący i kojący krem do twarzy na noc i dzień. Jeżeli chodzi o zastosowanie, peeling nakładam mniej więcej raz/dwa razy w tygodniu na dobrze oczyszczoną twarz. Zostawiam go na około 10 minut, aby miał czas zadziałać. Następnie spłukuję ciepłą wodą i osuszam ręcznikiem. Drugim krokiem wieczornego rytuału jest krem UPLIFT ME. Nakładam go na twarz oraz szyję co najmniej 30 minut przed pójściem spać. Krem jest dość gęsty i wymaga czasu, aby dobrze się wchłonąć. Dzień rozpoczynam od umycia twarzy a następnie nakładam serum SMOOTH ME. W przypadku tego kosmetyku czas wchłaniania jest znacznie krótszy. Dodatkowo bardzo dobrze współpracuje z makijażem. 


Wszystkie trzy produkty świetnie się u mnie sprawdziły. Twarz po zastosowaniu peelingu jest przyjemnie gładka w dotyku i nabiera takiego świeżego wyglądu. Krem, który osobiście stosuję tylko na noc, bardzo dobrze nawilża. Jego gęsta konsystencja, która na początku wydawała mi się bardzo ciężka, po kilku zastosowaniach zrozumiałam, że to atut tego kremu. Jeszcze przez dłuższą chwilę czuć go na skórze przez co skóra odczuwa ukojenie po całym dniu. Muszę przyznać, że tak jak do tej pory moim faworytem tej marki był krem LUMINOUS z serii jabłkowej, tak ten plasuje się zaraz obok. Serum SMOOTH ME również pozytywnie mnie zaskoczyło. Zawsze podchodzę z dużym dystansem do „rozjaśniających” kosmetyków, bo większość z nich poza rozświetlającą nazwą, niewiele ma z tym wspólnego. W tym przypadku było jednak inaczej. I nie chodzi o to, że nagle buzia błyszczała jakby ją obsypano rozświetlaczem, ale o to, że jej kolor robił się jaśniejszy i bardziej wyrównany. Od jakiegoś czasu zmagam się z zaczerwienieniem na twarzy. Nie wiem, czy to efekt popękanych naczyń, czy trądziku różowatego, z którym zmaga się moja mama (podobno bywa on dziedziczny), ale to serum sprawiało, że zaczerwienienia jakby się spłycały i za to ten produkt ma u mnie ogromny plus. 




The interior of the above-mentioned restaurant "Wiśniowy Sad".

Wnętrze wyżej wspomnianej restauracji „Wiśniowy Sad”. 



1. Tarnowskie Góry - main square. // 2. Tiramisu. What could be better? // 3. Yes, yes - it's the same outfit again, only with different jeans: D // 4. One last sip of coffee and I am going.

1. Tarnogórski rynek. // 2. Tiramisu. Czy może być coś lepszego? // 3. Tak, tak – to znowu ten sam zestaw tylko z innymi jeansami :D // 4. Ostatni łyk kawy i w drogę. 



“The Anomaly” is a book that appeared in the May literary cycle. Did you read the review? Or maybe you already know this book?

„Anomalia” to książka, która pojawiła się w majowym cyklu literackim. Czytałyście recenzję? A może dobrze już znacie tą książkę? 



My little great happiness <3 

Moje małe wielkie szczęście <3 



Walking.

Spacerujemy. 



„The Anomaly”. 

„Anomalia”



Do you know DeVol Kitchens? It is not only a great store with everything necessary to furnish the kingdom of plates and pots, but also a mine of kitchen inspiration. Recently, I ordered a free book about kitchens on their website. With so many great inspirations, it will be difficult to put all the ideas together in just one kitchen.

Znacie firmę DeVol Kitchens? To nie tylko świetny sklep ze wszystkim co niezbędne do urządzenia królestwa talerzy i garnków, ale również kopalnia kuchennych inspiracji. Ostatnio zamówiłam na ich stronie darmową książkę o kuchniach właśnie. Pośród tak wielu wspaniałych inspiracji, trudno będzie wszystkie pomysły pomieścić w jednej kuchni. 



When there was a bit less leaves on the trees and it was impossible to leave the house without a jacket. It seems like ages ago, and it is only been a  few weeks :).

Kiedy liści na drzewach było trochę mniej i nie dało się wyjść z domu bez kurtki. Wydaje się jakby to było wieki temu, a to raptem kilka tygodni :). 



Morning visit to the grocery store for ingredients for the soup :)

Poranna wizyta w warzywniaku po składniki na zupę :)



A moment of respite after a whole day.

Chwila wytchnienia po całym dniu. 



1. Quick makeup, favourite earrings and I'm ready. // 2. Hmm, I think I have to work on the monotony of my everyday outfits ... // 3. Vogue Living. // 4. Have I already mentioned how much I like the afternoon light in our present apartment?

1. Szybki makijaż, ulubione kolczyki i jestem gotowa. // 2. Hmm, chyba jednak muszę popracować nad monotonią moich codziennych stylizacji… // 3. Vogue Living. // 4. Wspominałam już jak bardzo lubię popołudniowe światło w naszym obecnym mieszkaniu? 



Lost photo from the end of April.

Zapodziane zdjęcie z końcówki kwietnia. 



Birthday gift from me to me :)

Prezent urodzinowy ode mnie dla mnie :)



1. My home reading room. // 2. A love letter? Not this time. My husband prefers a more modern way of communication: D // 3. The most colorful and favorite corner in our apartment. // 4. Little black with white.

1. Moja domowa czytelnia. // 2. List miłosny? Nie, tym razem. Mój mąż preferuje bardziej nowoczesny sposób komunikacji :D // 3. Najbardziej barwny i zarazem ulubiony kącik w naszym mieszkaniu. // 4. Mała czarna w towarzystwie bieli. 



My little helper. 

Mój mały pomocnik. 



1. A young lady. // 2. Tiramisu is given. // 3. And for cooler days with a jacket. // 4. Although in summer I will choose dresses most often anyway.

1. Młoda dama. // 2. Tiramisu podano. // 3. A na chłodniejsze dni z marynarką. // 4. Chociaż latem i tak najczęściej będę wybierać sukienki.  



This is where the photos for the last post were made.

To tutaj powstały zdjęcia do ostatniego wpisu. 



Just before sunset.

Na chwilę przed zachodem słońca. 



There weren’t many occasions to wear a trench coat in may. 

Dni na prochowiec było za to w maju jak na lekarstwo. 



That's it. I think I will have to limit the number of photos taken per month, because when it comes to the monthly summary, firstly I can't dig out of them, and secondly, I can't decide which ones to publish. As a result, the “Photo Diary” is getting longer and longer from month to month! Anyway, thank you for taking the time and willingness to read it through.

To by było na tyle. Chyba będę musiała ograniczyć ilość wykonywanych w miesiącu zdjęć, bo kiedy przychodzi do podsumowania miesiąca to po pierwsze nie umiem się z nich odkopać, a po drugie nie potrafię się zdecydować, które dodać. W rezultacie z miesiąca na miesiąc „Photo Diary” jest coraz to dłuższy! Tak czy inaczej, dziękuję za to, że znalazłyście czas i chęci, aby przez niego przebrnąć.


 

Ściskam!

M. 



Komentarze

  1. Gdzie Pani kupuje koszule ? Szukam czegoś w takim stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o koszule, to obecnie mam jedną o kroju oversizowym (widoczna na zdjęciach w dzisiejszym wpisie) od MLE Collection, drugą trochę bardziej dopasowaną od Roselle i z Zary. W przypadku sieciówek to zaglądam głównie do Zary właśnie, Mango i Massimo Dutti :)

      Usuń
  2. Myślę, że nikomu absolutnie nie przeszkadza długość wpisu :) Piękne te kadry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję... :) Dziękuję za miłe słowa. Spokojnego wieczoru ;*

      Usuń

Prześlij komentarz

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact