O DROBNYCH PRZYJEMNOŚCIACH, CZYLI PIĘĆ KSIĄŻEK IDEALNYCH NA DŁUGIE JESIENNE WIECZORY


Zapewne wiecie jak to jest, kiedy dokładnie coś sobie zaplanujecie, ale przewrotny los krzyżuje plany sprowadzając Was na ziemię. Cóż, ostatnich kilka dni spędziłam w łóżku, do którego zapędziło mnie uporczywe przeziębienie. To właśnie ten los sprawił, że wpis, który miał pojawić się na blogu tydzień temu, publikuję dopiero dziś. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu w dzisiejszym książkowym zestawieniu (o które coraz częściej byłam ostatnio proszona) znajduje się jedna pozycja więcej – udało mi się dobrze wykorzystać te godziny na nic nie robieniu (chociaż zdaje się, że jednak coś robiłam). W dzisiejszym wpisie znajdziecie więc pięć książek, które jakimś cudem udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. Co ciekawe, czystym zbiegiem okoliczności, każda z tych książek jest totalnie z innej dziedziny, przez co myślę, że znajdziecie tutaj dla siebie coś dobrego :). Jesienne wieczory każdego dnia stają się coraz dłuższe, a w końcu zima dopiero przed nami, więc dobre czytadło będzie jak znalazł. Chociaż lista moich priorytetów na każdy dzień zaczyna się tak samo, to kiedy Klara już w końcu uda się na błogi nocny sen a ja znajduję przysłowiowe pięć minut tylko dla siebie (podczas którego i tak najczęściej piszę kolejny artykuł dla Was), udaje mi się czasami przewertować kilka kartek, dlatego będę zobowiązana za wszelkie nowe tytuły do poczytania. 

 

1. „Fizjologia Smaku” -  Brillant-Savarin Anthelme

 

“Fizjologia Smaku” była na mojej literackiej liście od dawien dawna, ale z racji tego, że jej nakład w księgarniach już dawno się skończył, trudno było ją dostać. Po wielu miesiącach a właściwie to nawet mogę powiedzieć, że latach (oczywiście to szukanie nie było na tyle skrupulatne, bo inaczej pewnie już bym ją wcześniej upolowała) udało mi się kupić wersję używaną na allegro. Pomimo, że naczytałam się wiele dobrego na jej temat, sama podeszłam do niej z dużą rezerwą. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, bo książka jest po prostu świetna. Brillant-Savarin Anthelme był francuskim prawnikiem. Pewnie zastanawiacie się teraz co ma wspólnego prawnik z gotowaniem. Otóż, po pierwsze ta książka nie jest typowym kucharskim przewodnikiem a raczej zbiorem myśli oraz wiedzy, którą autor zebrał podczas swojego chyba śmiało mogę powiedzieć bujnego życia towarzyskiego. „Fizjologia Smaku” jest lekką i zabawną, pełną anegdot powieścią o kulturze kulinarnej. Z pewnością jest to książka, którą powinien przeczytać każdy, kto choć trochę interesuje się gotowaniem. Jest ona połączeniem nie tylko zabawnych opowieści, ale i również historii pochodzenia wielu wybitnych dań. 



2. „Masz wszystko czego potrzebujesz. Jak zachować równowagę w świecie zakupów i konsumpcji?” - Tara Button

 

„Kupuj mniej posiadaj więcej. Czy to możliwe?” Takimi słowami rozpoczyna się wstęp od wydawcy. Z materialnego punktu widzenia to jakieś brednie, ale ta książka udowadnia, że jest wręcz odwrotnie. Żyjemy w czasach strasznego konsumpcjonizmu. Łatwość z jaką przychodzi nam nabywanie nowych rzeczy tylko pogłębia już i tak ogromny problem. Nie będę jednak dywagować tutaj na ten temat, bo jest on na tyle długi, że spokojnie mogłabym mu poświęcić cały artykuł, a w końcu w tym dzisiejszym chodzi przede wszystkim o książki do polecenia. Tara Button w swojej książce odkrywa przed czytelnikiem wszystkie triki i podstępy jakimi rządzi się świat handlu i marketingu, aby uzależnić ludzi od zakupów. Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że to przecież nic odkrywczego i w pełni bym się z nim zgodziła, ale książka ukazuje znacznie więcej. Sama byłam zaskoczona informacjami, do czego zdolni są handlowcy i jak dawnych lat sięgają początki ery konsumpcjonizmu. Autorka jednak nie ma na celu namówienie nas do zaprzestania zakupów, a jedynie podejścia do tematu z pewnym dystansem i jasno określonymi zasadami jak na przykład kupowanie produktów, które posłużą nam na długie lata, zamiast wymienianie ich co sezon, bo znowu się popsuły, czyli jednym słowem przekładać jakość nade wszystko. Chociaż w większości książka skupia się na rzeczach materialnych i temu jak możemy w łatwy sposób zmienić swoje konsumpcyjne nawyki, jej główne przesłanie jest z goła inna. Ostatecznie autorka przekonuje nas, jak ważne jest abyśmy pamiętali, że rzeczy materialne nigdy nie zapewnią nam szczęścia – „Oliwy do ognia dolewają jeszcze handlowcy, którzy doskonale wiedzą jak bardzo łakniemy relacji leżących  u podstawy naszego szczęścia, i prezentują nam reklamy, w których rodziny i przyjaciele wspólnie przeżywają wspaniałe chwile, a wszystko po to, aby sprzedać nam przedmiot, który tylko oddala nas od bliskich”. Ta książka to pozycja obowiązkowa, dla każdego. Pomimo tego jak ważny jest to temat, język jakim operuje autorka jest przyjemny, łatwo się ją czyta a momentami jest nawet zabawna (ale tylko chwilowo, aż zdamy sobie sprawę z powagi sytuacji). Polecam, szczególnie teraz, kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czyli czas, kiedy nasz konsumpcjonizm sięga zenitu. 



3. „Bella Germania” -  Daniel Speck

 

Zawsze kiedy zaczynam oglądać jakiś film, pierwsze 30 sekund, góra minuta wystarcza mi, aby stwierdzić, czy jest on wart dalszego oglądania. Wierzcie mi lub nie, ale w 95% moja teoria się sprawdza. Doskonale wiem, że film to nie książka, kieruję się jednak dokładnie tą samą zasadą (z tą różnicą, że w przypadku książek, to pierwsze dwie strony, a czasami nawet jedna są decydujące). „Bella Germania” jest jedną z tych powieści, po której przeczytaniu pierwszej strony, wiedziałam, że się nie zawiodę.

 

Julia na co dzień mieszkająca w Monachium jest aspirującą projektantką mody, która marzy o światowej rozpoznawalności swojej marki. W tym celu razem ze swoim wspólnikiem Robinem, wybierają się na pokaz mody do Mediolanu, gdzie staja przed szansą wygrania nagrody i tym samym poszerzenia swoich możliwości. Chociaż pokaz okazał się wielkim sukcesem, tamtego dnia wydarzyło się coś jeszcze. Tuż po jego zakończeniu, pojawia się tajemniczy starszy mężczyzna, Vincent,  która oznajmia Julii, że jest jej dziadkiem. Kobieta jednak nie do końca wierzy mężczyźnie, ponieważ Vincent jest Niemcem, a ona od zawsze wiedziała, że jej dziadkowie byli Włochami. Kiedy jednak po powrocie do Monachium, relacjonuje wydarzenia swojej matce, ta wyznaje, że to prawda, a jej ojciec, którego uznawała za zmarłego, żyje. Wzburzona Julia postanawia spotkać się z Vincentem, który wręcz jej list z prośbą o przekazanie go ojcu. Od tego momentu, życie głównej bohaterki diametralnie się zmienia. Otwierają się przed nią bowiem drzwi przeszłości, które na dobre przewartościowują jej dotychczas skupione na pracy życie. Czy tragiczne miłość sprzed lat całkowicie zmieni życie Julii? 

 

„Bella Germania” to piękna historia, opowiedziana na ponad sześciuset stronach, która oprócz teraźniejszego życia Julii, zabiera nas do przeszłości a dokładnie do 1954 roku, kiedy to młody Vincent wyjeżdża do pracy do Mediolanu, gdzie spotyka Giuliettę - swoją wielką miłością, której owocem jest ojciec Julii. Chociaż wątek miłości Vincenta i Giulietty stanowi początek tej historii, w książce znajdziemy również inne wydarzenia oraz historie wielu bohaterów, z których nie wszystkie mają szczęśliwe zakończenie. To fascynująca saga rodzinna pełna wielkich uczuć, ale i dramatycznych wydarzeń, która idealnie się nada na długie wieczory. 



4. „A Little History of Poetry” – John Carey

 

Historia poezji to książka, którą gorąco polecam. Niestety, nie została ona przetłumaczona na język polski, dlatego mam ją w wersji oryginalnej. Wiersze chociaż piękne, powstały pod piórem wybitnych twórców nie cieszą się tak dużą popularnością jak sagi o miłości czy kryminały. Przez lata, niezliczone ich liczby zostały zapomniane, ale na szczęście nie wszystkie. A Little History of Poetry, to zbiór najpiękniejszych wierszy, zebranych z ostatnich tysięcy lat. Autor książki zamieścił w niej wiersze począwszy od tych, które ukształtowały nasz dzisiejszy punkt widzenia świata, pośród których znaleźli się między innymi oni: Dante, Chaucer, Whitman, czy Shakespeare, ale i również współczesnych poetów.  Chociaż nie każdy lubi czytać wiersze, to ta książką jest bardzo wciągająca nie dająca się odłożyć. Oprócz zbioru wierszy, znajdziemy w niej również ich analizę zarówno pod kontem językowym, ale nie tylko. J. Carey dzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami oraz anegdotami jak na przykład tych na temat Shakespeare-a. Otóż wszyscy znają go jako wielkiego dramatopisarza, który ma na swoim koncie dzieła takie jak Rome i Julia, Hamlet, czy Makbet, ale w przypadku wierszy, Carey porusza kwestie, z których wynika, że są one niezbyt spójne i niewiadomego pochodzenia, a konkretnie – nie ma dowodów, które jasno stwierdziłyby czy sam Shakespeare chciał aby ujrzały one światło dzienne a już tym bardziej, czy wszystkie rzeczywiście wyszły spod jego pióra. Dodatkowo Carey stwierdził, że chociaż nie można ująć wybitności i talentu Shakespeare-a, młodzi czytelnicy mogą czuć się jednak zwiedzeni jego poezją z uwagi na skomplikowaną grę słów, której brak ogólnego przesłania. 

 

Odbiegając jednak od twórczości Shakespeare-a, ta książka to idealny wieczorny przerywnik. Nie jest to jednak powieść, do której się siada i czyta kartkę za kartką, ponieważ treści pisane są najczęściej starym angielskim i wymagają dobrego zrozumienia. Osobiście lubię przeczytać kilka wierszy przed snem, czy w ciągu dnia kiedy złapię chwilę przerwy od innych zajęć. To taka książka, do której zawsze miło się wraca, bo po pierwsze pozwala nam cofnąć się do starych dzieł wybitnych poetów, po drugie otwiera oczy wyobraźni, a po trzecie dzięki informacyjnym tonie w jakim została napisana, możemy dowiedzieć się wiele ciekawych faktów. Jedna z recenzji mówi:czytanie tej książki i jej galaktyki wierszy jest jak patrzeć w niebo i widzieć cały krążący wszechświat” – osobiście myślę, że to stwierdzenie jest jak najbardziej adekwatne. 



5. „Małe Kobietki” – Alcott May Louisa

 

„Małe Kobietki” w wersji ilustrowanej to prawdopodobnie jedna z piękniejszych o ile nie najpiękniejszych książek jakie miałam okazję czytać. Chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że nie powinno oceniać się książki po jej walorach estetycznych to jednak jakoś miło się czyta takie dopracowane w każdym detalu powieści. W tym wypadku estetyka nie ujmuje treści a raczej ją dopełnia. „Małe Kobietki” to historia czterech sióstr, które po wyjeździe ojca służącego jako kapelan w Armii Federalnej wśród żołnierzy walczących w wojnie secesyjnej żyją wraz ze swoją matką Marmee w posiadłości Orchard House w miejscowości Concord w stanie Massachusetts. Trudne czasy odbijają swoje piętno na codziennym życiu rodziny, która niegdyś opływała w luksusach a dziś ledwo wiąże koniec z końcem tym samym zmuszając do pracy dwie najstarsze siostry Meg i Jo. Chociaż dziewczętom zdarza się narzekać na swój trudny los, to jednak mają one coś co w życiu jest najcenniejszy: miłość, przyjaźń i przede wszystkim siebie nawzajem. „Małe Kobietki” to powieść niezwykle klimatyczna, która pokazuje, że nie bogactwo jest w życiu najważniejsze. Myślę, że jest to bardzo cenna powieść, która tym samym idealnie łączy się z jedną z książek polecaną powyżej – mowa oczywiście o „Masz wszystko czego potrzebujesz”. 





Ściskam!
M. 


Komentarze

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact