PHOTO DIARY


Another month is behind us and that means it's time to sum up the past weeks. This time, however, it will not be too abundant post, because how many photos you can take in tracksuit. There won't be many shots of flowering trees that I like so much. March was rather a month of home bonfires, walks around the house (and one trip to the forest, which in this case was a real stepping stone for me), baking cakes, reading a book and watching movies - probably like most of you :). However, I hope that we will soon be able to return to normalcy. I look into the future with optimism, but before it comes, I invite you to this photographic summary of March :).


. . . .

Kolejny miesiąc za nami a to oznacza, że czas podsumować minione tygodnie. Tym razem nie będzie to jednak zbyt obfity wpis, bo ileż można robić zdjęć w dresach. Nie będzie zatem zbyt wielu ujęć kwitnących drzew, które tak bardzo lubię. Marzec był raczej miesiącem domowego ogniska, spacerów wokół domu (no i jednego wypadu do lasu, które w tym wypadku było dla mnie prawdziwą odskocznią), pieczenia ciast, czytania książki i oglądania filmów – czyli prawdopodobnie jak u większości z Was :). Mam jednak nadzieję, że już niebawem uda nam się wrócić do normalności. Z optymizmem wyglądam w przyszłość, ale zanim ona nadejdzie, to zapraszam na tą fotograficzną relację marca :).


When a trip to the forest is the only attraction you can count on, it's good to dress well. In full cover, with camera in hand and ubiquitous York, we walked through the next meters.

Kiedy wyprawa do lasu to jedyna atrakcja na jaką możesz liczyć to wypada się chociaż dobrze ubrać. W pełnym ekwipunku, aparatem w ręce i wszędobylskim yorkiem, przemierzaliśmy kolejne metry. 


1. How good to have parents next door. Delivery of fresh croissants in the morning - perfect for morning coffee! :) // 2. This moment just for me, with a book that has been asking for weeks to pick it up ... // 3. When leaving was still allowed. // 4. One small tree with flowering buds that I spotted at the entrance to the forest.

1. Jak dobrze jest mieć rodziców po sąsiedzku. Dostawa świeżych croissantów z rana - idealne do porannej kawy! :) // 2. Ta chwila tylko dla mnie, z książka, która od tygodni prosiła się aby wziąć ją do ręki… // 3. Kiedy wychodzenie było jeszcze dozwolone. // 4. Jedno małe drzewo z kwitnącymi pąkami, które wypatrzyłam przy wejściu do lasu.


Just me and my apple pie.
P.S. Ignore the mess behind my back. I was having a break while cleaning up the house :D

Tylko ja i moja szarlotka.
P.S. Nie zwracajcie uwagi na ten bałagan za moimi plecami. Byłam w trakcie przerwy podczas robienia porządków :D


When props come to you, it's hard not to give them a photo session. The perfect arrangement can be time consuming. It's good that I've recently got some old cutlery - in this case the knife fitted like a glove!

Kiedy rekwizyty same do Ciebie przychodzą, trudno nie zrobić im sesji zdjęciowej. Idealne ułożenie bywa czasochłonne. Dobrze, że w ostatnim czasie dorobiłam się starych sztućców – w tym wypadku nóż pasował jak ulał! 


When your baby wakes you at 5am, but in compensation you get rays of the sun creeping into the bedroom. The day immediately becomes more beautiful! :)

Kiedy Twój bobas budzi Cię punkt 5 rano, ale w rekompensacie dostajesz promienie słońca wkradające się do sypialni. Dzień od razu staje się piękniejszy! :)



1. Pasta with cottage cheese, melted butter and sugar - so simple, but I could eat it all the time! // 2. Baby wrap time - that is how we use #stayhome to get used to this way of carrying. // 3. I have always associated Forsythia with Easter. This year, however, it bloomed exceptionally quickly, so there will probably be none left until Easter. // 4. I miss these free walks with the camera ..

1. Makaron z twarożkiem, stopionym masłem i cukrem – takie proste a mogłabym jeść na okrągło! // 2. Chustujemy – czyli jak pożytecznie wykorzystujemy #zostańwdomu na przyzwyczajanie się do tego sposobu noszenia. // 3. Forsycja od zawsze kojarzyła mi się z Wielkanocą. W tym roku zakwitła jednak wyjątkowo szybko, więc do świąt zapewne nie będzie po niej śladu. // 4. Brakuje mi tych swobodnych spacerów z aparatem..


Some time ago I received the "The Doll Factory" by Elizabeth Macneal. The story takes place in London - 1850. Hyde Park open the largest amusement park that the city has ever seen. Amidst the crowd of onlookers, Iris Whittle, an aspiring artist, meets Silas, a collector of curiosities, captivated by all that is strange and beautiful. He is simply enchanted by her, she treats him as a meaningless episode. One day the Pre-Raphaelita painter Louis Frost asks Iris to pose for the picture. The girl agrees, provided that he teaches her how to paint. A woman in painting finds her passion, meets a world she did not even dare to dream about. However, she does not know that evil lurks in the shadows. From the day of the accidental meeting, Silas's obsession with the girl grows and takes a dramatic turn - a man, guided by a vision created in his head, kidnaps Iris and locks her in the basement to have her only for himself.

Jakiś czas temu dotarłą do mnie „Fabryka Lalek” autorstwa Elizabeth Macneal. Historia rozgrywa się w Londynie - rok 1850. W Hyde Parku powstaje największe wesołe miasteczko, jakie miasto kiedykolwiek widziało. Pośród tłumu gapiów Iris Whittle, początkująca artystka, spotyka Silasa, kolekcjonera ciekawostek, urzeczonego wszystkim, co dziwne i piękne. On jest nią wprost oczarowany, ona traktuje  jak nic nie znaczący epizod. Pewnego dnia malarz prerafaelita Louis Frost prosi Iris, by pozowała mu do obrazu. Dziewczyna zgadza się pod warunkiem, że ten nauczy ją malować. Kobieta w malowaniu odnajduje swoją pasję, poznaje świat, o jakim nie śmiała nawet marzyć. Nie wie jednak, że zło czai się w cieniu. Od dnia przypadkowego spotkania obsesja Silasa na punkcie dziewczyny rośnie i przyjmuje dramatyczny obrót – mężczyzna wiedziony stworzoną w swojej głowie wizją porywa Iris i zamyka w piwnicy, żeby mieć ją tylko dla siebie.


1 and 2. One of the few walks this month in the sunshine. // 3. Time for coffee in my giant cup. I ordered it on ebey, but unfortunately I forgot to look at the dimensions. In the pictures it looked like a typical coffee cup, and it turned out that it is the size of an espresso: D // 4. Hugging continues, that is my reality of recent months.

1 i 2. Jeden z niewielu spacerów w tym miesiącu w promieniach słońca. // 3. Czas na kawę w mojej gigantycznej filiżance. Zamówiłam ja na ebey-u, ale niestety zapomniałam spojrzeć na wymiary. Na zdjęciach wyglądała na typową filiżankę do kawy, a okazało się, że jest rozmiaru espresso :D // 4. Przytulania ciąg dalszy, czyli moja rzeczywistość ostatnich miesięcy. 


We just summed up February and this is another month that has passed...

Dopiero co podsumowywaliśmy luty a to już kolejny miesiąc minął…


1. Because I like to go back to the old editions of my favourite Vogue Polska. The cover with Kasia Smutniak is definitely my favourite. // 2 and 3. Taking forest baths continues. // 4. Another day and another portion of fresh croissants :)

1. Bo lubię wracać do starych wydań mojego ulubionego Vogue Polska. Okładka z Kasią Smutniak to zdecydowanie moja ulubiona. // 2 i 3. Zażywania kąpieli leśnych ciąg dalszy. // 4. Kolejny dzień i kolejna porcja świeżych croissantów :)


Speaking of favourites, I highly recommend this hand cream from Phenomé. I love their cosmetics and I have not been disappointed yet.

Skoro już mowa o ulubionych, to ten krem do rąk od Phenomé bardzo Wam polecam. Uwielbiam ich kosmetyki i jeszcze na żadnym się nie zawiodłam.


The belt effect was a typical incydent, but looks quite good. Thank you mum! :)

Efekt paska był przypadkowy a na moje oko wyszło całkiem nieźle. Dziękuje mamo! :)


In fact, our reality has not changed much. We are still lounging in bed, working on the dining table (of course during nap times, otherwise there is no option), we eat treats and watch how we grow: D

W gruncie rzeczy nasza rzeczywistość wiele się nie zmieniła. Nadal wylegujemy się w łóżku, pracujemy na stole jadalnianym (oczywiście w porach drzemki, bo inaczej nie ma opcji), zajadamy się smakołykami i patrzymy jak rośniemy :D 


„Apart from blue sky…”

„Oprócz błękitnego nieba…” 


Movies are our favourite evening ritual. On the blog you could see the post about my favourite movies. If you haven't seen it yet, I invite you - link. There are 12 movies waiting for you!

Filmy to nasz ulubiony wieczorny rytuał. Na blogu mogliście zobaczyć wpis o moich ulubionych filmach. Jeżeli nie mieliście okazji go jeszcze zobaczyć, to serdecznie zapraszam – link. Znajdziecie tam aż 12 filmów! 


This peace, silence, branches crackling under the shoes, chirping birds and rays of the sun gently breaking through the crowns of trees. Who would have thought that so little will prove to be so valuable today.

Thank you for wanting to summarize these past weeks with me like every month.
I send you a lot of positive energy and health for everyone.

* * *

Ten spokój, cisza, gałązki trzaskające pod butami, ćwierkające ptaki i promienie słońca delikatnie przebijające się przez korony drzew. Kto by pomyślał, że tak niewiele okaże się być dzisiaj takie cenne. 

Dziękuję, że jak co miesiąc chcieliście podsumowań ze mną te minione tygodnie. 
Przesyłam Wam dużo pozytywnej energii i zdrowia dla wszystkich.


Ściskam!
M.



Comments

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact