TRAVEL DIARY - ZAKOPANE


By taking for this blog post, I said to myself that this is going to be a real challenge. In the end how to dress up in words this picturesque landscape, the aura of this place and above all the moments that we spent there? The trip was supposed to be a surprise gift for my fiancé's birthday. Unfortunately, his inquisitiveness finally broke me and there was no surprise. We arrived to Poland on Thursday afternoon. We landed at the airport in Krakow and there we rented a car to get to Zakopane - specifically Koscielisko, where our chalet was located (we stayed in the house called Miśkowa Ostoya, which can be rented at www.tatrytop.pl) . The first moment and the view that arrised from the terrace was enough to ensure that it will be a really nice weekend. Without wasting time, we unpacked our luggage, dressed up, and headed for Krupówki. It was Peter's birthday, so we were going to spend the day celebrating.

After passing half of Krupówki, we went to a restaurant called "Karczma po zbóju". The intimate atmosphere of this place, the large fireplace, which effectively heated the whole place and gave it charm as well as the decoration fully made of wood. We ordered a glass of wine and then the local musicians came in. The whole evening was spent with good food, fine wine and live music :). The next day we woke up with the sunrise. The sun rays gently tickled my cheeks, waking me up to life. It was supposed to be raining on the day, so seeing the sun made me super happy. We had breakfast and went to Morskie Oko. It is about 20 km from Zakopane. The road that leads to it is mostly serpentine, so the route took us well over 40 minutes. Traveling by car was a pure pleasure in this case. The worst was before us. The way leading to the Morskie Oko is cut from the traffic. In order to admire its charms, you have to walk almost 9 km in one direction and then the same route back. But the accompanying scenes are so beautiful that they compensate for all the pain associated with the long way. After all-day gathering of this beautiful place, with hurting feet, but a lot of joy we returned to the car. We also spent the evening accompanied by live music.

On Saturday morning the situation was repeated. I only found out that at such trips it is not worth looking at the weather forecast, because it does not work well :). We looked out the window and to our surprise, the entire Kasprowy Wierch was bathed in snow (I will add here that when we arrived in Zakopane, the mountains were only gently snowed). Unfortunately, the feet pain from the previous day effectively prevented us from getting there on our feet. So we had to use the cable car. The view that was behind its window was fabulous. The higher we entered, the trees started to be more covered in snow. When we reached the summit, we experienced a slight disappointment. The snowland was like painted, but the clouds were so low that it took away all the visibility. But since we are here, we decided to explore a little bit. We reached the institute of meteorology, where the stairs were so covered in snow that at that moment I began to regret that I did not have sled with me to ride down. As we began to slowly walk down from the institute, the clouds began to move, revealing the panorama of Zakopane. The view was magical. So we made a series of pictures that even captured the mountain goats. When we went down, we went to a market located under Gubałówka, where I bought a pair of wool socks and oscypki (smoked ewe's milk cheese made in the Tatra Mountains). On that day we spent the last evening warming up in front of the fireplace.

On the last day we went for a walk in Krupówki, where we stopped at the "Góralskie Praliny" confectionery shop for delicious coffee and cake. Last time I glanced at the beautiful mountain views, got into the car and drove away ...

. . . .


Zabierając się za ten wpis, pomyślałam sobie, że czeka mnie nie lada wyzwanie. W końcu jak ubrać w słowa malowniczy krajobraz, urok tego miejsca i przede wszystkim chwile, które tam spędziliśmy?  Wyjazd miał być prezentem niespodzianką z okazji urodzin mojego narzeczonego. Niestety, jego dociekliwość w końcu mnie złamała i nie było niespodzianki. Do Polski dotarliśmy w czwartek popołudniu. Wylądowaliśmy na lotnisku w Krakowie i tam też wypożyczyliśmy samochód, którym dostaliśmy się do Zakopanego – konkretnie do Kościeliska, gdzie znajdowała się nasza góralska chata (zatrzymaliśmy się w domku Miśkowa Ostoya, który można wynająć na stronie www.tatrytop.pl). Już pierwsze chwile i widok, który ukazał nam się z tarasu był wystarczającym zapewnieniem, że będzie to naprawdę miły weekend. Nie tracąc czasu, rozpakowaliśmy nasze bagaże, przebraliśmy się i ruszyliśmy na Krupówki. To był dzień urodzin Piotra, dlatego też mieliśmy zamiar spędzić go na świętowaniu.

Po przejściu połowy Krupówek, trafiliśmy do „Karczmy po Zbóju”. Duży kominek, który skutecznie ogrzewał cały lokal oraz wystrój całkowicie wykonany z drewna, nadawał uroku i tworzył kameralny klimat tego  miejsca. Zamówiliśmy po lampce wina i wtem do lokalu weszła kapela góralska. Cały wieczór upłynął nam więc przy dobrym jedzeniu, wybornym winie i góralskiej muzyce :). Następnego dnia wstaliśmy skoro świt. Promienie słoneczne delikatnie łaskotały moje policzki budząc tym samym do życia. Tego dnia miał padać deszcz, dlatego widok słońca bardzo mnie ucieszył. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy nad Morskie Oko, oddalone około 20 km od Zakopanego. Droga, która do niego prowadzi to w większości serpentyny, przez co trasa zajęła nam dobrze ponad 40 minut. Podróż samochodem była czystą przyjemnością. Najgorsze było dopiero przed nami. Szlak prowadzący nad Morskie Oko, jest wycięty z ruchu samochodowego. Tym samym, aby móc podziwiać jego uroki, trzeba przemaszerować prawie 9 km w jedną i w drugą stronę. Widoki towarzyszące są jednak na tyle piękne, że rekompensują cały ból związany z długą drogą. Po całodniowym zdobywaniu tego pięknego miejsca, z odciskami na nogach, ale ogromem radości wróciliśmy do samochodu. Ten wieczór również spędziliśmy w towarzystwie kapeli góralskiej.

W sobotę poranna sytuacja się powtórzyła. Przekonałam się wtedy tylko bowiem, że przy takich wyjazdach nie warto patrzeć na pogodę, bo i tak się nie sprawdza :). Zerknęliśmy za okno i ku naszemu zaskoczeniu, cały Kasprowy Wierch skąpany był w śniegu (dodam tutaj, że kiedy przyjechaliśmy do Zakopanego, góry były tylko miejscowo delikatnie ośnieżone). Niestety, odciski z dnia poprzedniego skutecznie uniemożliwiły nam jego piesze zdobycie. Pozostało nam, więc wjechać na górę wyciągiem. Widok, który rozpościerał się za oknem był bajkowy. Im wyżej wjeżdżaliśmy, drzewa zaczynały być bardziej białe. Kiedy wjechaliśmy na sam szczyt, doznaliśmy lekkiego rozczarowania. Śnieżna kraina była jak namalowana, ale osadzone nisko chmury odebrały całą widoczność. Skoro jednak już tutaj jesteśmy to postanowiliśmy przejść się kawałek. Dotarliśmy do instytutu meteorologicznego, do którego schody były tak zasypane śniegiem, że w tamtym momencie zaczęłam żałować, że nie mam ze sobą jabłka do zjeżdżania. Kiedy zaczęliśmy schodzić, chmury powoli przesuwały się odsłaniając przed nami panoramę Zakopanego. Widok był magiczny. Zrobiliśmy serię zdjęć, do których wkradły się nawet kozy górskie. Kiedy już zjechaliśmy na dół, udaliśmy się na targ zlokalizowany pod Gubałówką, gdzie zaopatrzyłam się w onuce (wełniane skarpety, które nieziemsko gryzą, ale są na tyle ciepłe, że jestem w stanie to znieść :D) oraz oscypki. Tego dnia ostatni już wieczór spędziliśmy ogrzewając się w domu przed kominkiem.

 Ostatniego dnia wybraliśmy się jeszcze na spacer po Krupówkach, gdzie zatrzymaliśmy się w cukierni „Góralskie Praliny” na pyszną kawę i ciasto. Jeszcze raz rzuciłam okiem na piękne górskie widoki, wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w drogę…


Hat // Czapka - MLE Collection, Jacket // Kurtka - Regatta Outdoor, Sport Leggings // Sportowe leginsy - Nike,
Gloves and Socks // Rękawiczki i Skarpetki - H&M, Boots // Buty - Timberland



























Hat // Czapka - MLE Collection, Sunglasses // Okulary - Ray Ban, Gloves // Rękawiczki - H&M, Turtleneck // Golg - New Look, Jacket // Kurtka - Regatta Outdoors, Jeans // Jeansy - TopShop, Camera // Aparat - Olympus OMD-E-M-5 Mark II













Zdjęcia: Monika Winkler i Piotr Kudzia 

Ściskam!
M.

Comments

  1. Polecam skarpety z wełny merino :) wełniane są ku ozdobie (żeby jeszcze to była wełna i polska robota;/)
    Pozdrawiam
    Monika

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję serdecznie za polecenie :)
      Pozdrawiam i życzę Ci miłego poniedziałku!

      Delete
  2. Te zdjęcia...jestem zakochana! Góry to moje ulubione miejsce i marzę żeby w końcu odwiedzić je jesienią. Naprawdę nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia, cudo
    typicalgr.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! W takim razie życzę Ci, aby udało Ci się je zobaczyć jesienią :))
      Ściskam! ;*

      Delete
  3. przepiękne zdjęcia

    https://hyggelifestyle.wordpress.com/

    ReplyDelete
  4. Zdjęcia są cudowne! Kocham twoje poczucie estetyki ♥

    londonkidx.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo kochana! Ogromnie mi miło :)
      Ściskam Cię serdecznie ;*

      Delete
  5. Monika, faaaaaantastyczne, przeeeeecudne zdjęcia! Super!

    ReplyDelete
  6. Góry mają w sobie jakąś magię, której nie da się opisać słowami. Te widoki i ta przestrzeń rekompensują wszystko. Moim zdaniem, właśnie jesienią są najpiękniejsze. Na Morskim Oku byłam wiele razy i za każdym robiło na mnie to samo, piorunujące wrażenie :)
    Dwa lata temu w okresie sylwestrowym było zupełnie zamarznięte, nie mogłam zupełnie uwierzyć, że można po nim chodzić i się ślizgać. Niezapomniane wrażenie! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się Madziu, góry są niesamowite. Człowiek aż czuje, że żyje. Jesień jest rzeczywiście piękna.. te poranki, kiedy słońce dopiero budzi się do życia a góry skąpane są w mgle.. Takie widoki aż zachęcają do wczesnego wstawania! :)

      Chciałabym odwiedzić to miejsce zimą. Zamarznięte Morskie Oko, o którym wspominasz to musi być coś! :)

      Buziaki! ;*

      Delete
    2. Mnie w górach zimą najbardziej urzeka mnogość kolorów! Miałam przyjemność być na spływie Dunajcem. Byłam w takim szoku, że nawet nie zdążyłam wyjąć aparatu. Bajka- nie do opisania! :)

      Delete

Post a Comment

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact