PHOTO DIARY
![]() |
Artykuł zawiera link afiliacyjny. |
Listopad to dla mnie zawsze mieszanka jesiennego klimatu, natłoku pracy i powolnego wprowadzenia w ten magiczny przedświąteczny czas. W tym roku doszła do tego jeszcze choroba – a nawet dwie, bo jakimś dziwnym trafem z jednej weszliśmy zaraz w drugą i tak obudziłam się w połowie listopada zestresowana, że tyle jeszcze do zrobienia a tak mało czasu. Znacie to uczucie? Pisałam o tym ostatnio z Weroniką na Instagramie, że my kobiety lubimy brać sobie na głowę za dużo jakbyśmy same przed sobą chciały udowodnić jak wiele potrafimy zdziałać. A może to tylko nam doskwiera takie dziwne przeświadczenie? :) Tak, czy inaczej – w te pozostałe dwa tygodnie udało mi się nadrobić fotograficzne zaległości, więc jak zawsze zapraszam Was na małą fotograficzną retrospekcję minionych tygodni.
Rozsiądźcie się wygodnie, zaparzcie sobie kubek aromatycznej herbaty – albo tak jak ja teraz – kawy (aktualnie piję piernikowe latte), odpalcie świąteczną składankę (u mnie aktualnie leci mój ukochany Michael Bublé i spędźmy razem tych kilka grudniowych chwil.
To chyba jedyne zdjęcie z początku listopada, które zrobiłam zaraz po opublikowaniu poprzedniego „Photo Diary”
1. Nowa świąteczna zdobycz – lubię te papierowe gwiazdy. Tym razem wybrałam lampkę. Znalazłam ją w H&M Home. // 2 i 3. Przesyłka od Monica Vinader, która uświetni moje stylizacje. // 4. Pasuje nawet do tych stylizacji z golfem.
A później przyszedł śnieg…
1, 3 i 4. Sobotnie poranki o smaku naleśników i prażonych jabłek – ten smak to mój synonim jesieni. // 2. Jedna z listopadowych stylizacji na odstawienie bombelka do przedszkola.
I tak celebrujemy sobie te sobotnie poranki. Bez pośpiechu.
Będzie ciasto dyniowe :)
Aromatyczne, wilgotne – pyszne! To ciasto, które idealnie sprawdziło się w listopadzie. Swoim aromatem przywiało tą przedświąteczną ekscytację. Przepis znajdziecie tutaj – link.
Ten pierwszy śnieg jest zawsze najbardziej ekscytujący. Dla mnie samej to taki sygnał, że już czas, aby wyciągnąć papierowe choinki – pierwsze ozdoby, które pojawiają się w naszym domu jako symbol nadchodzących świąt. Na czwartym zdjęciu możecie zobaczyć naszą wersję Olafa :).
Ostateczne wybory – dla mnie samej są zawsze najtrudniejsze. Tym razem jednak zmobilizowałam się ze wszystkich sił, aby poszło sprawnie. Mam nadzieję, że teraz już nic nie stanie nam na przeszkodzie i w marcu stanie nasza wymarzona kuchnia.
Gdybym obiektywnie miała ocenić, to a naszym nowym domu jest więcej starych rzeczy – i bardzo mi się to podoba. Uwielbiam przedmioty z duszą i przypisaną do nich historią. Po tym jak kiedyś służyły innym pokoleniom, często w odległych krajach – dzisiaj wypełniają naszą przestrzeń.
Czy ten widok kiedyś mi się znudzi? Okraszony białym puchem wygląda magicznie.
1. Chlebek bananowy z dużą ilością orzechów. // 2 i 3. Nieśmiało wyciągamy coraz więcej ozdób. // 4. Tego dnia czekała mnie wycieczka za miasto. Widok był piękny – śnieg i mgła, która objęła całą okolicę.
Powoli zapada zmrok. Porozstawiane świeczki otulają salon tym ciepłym światłem. Lubię romantyzować tą listopadową codzienność.
1 i 3. Czaiłam się na kremową, ale na black Friday była akurat promocja na czarną, więc szybko to przekalkulowałam i wyszło jak zawsze :D // 2. W wolnej chwili zdarza mi się tworzyć UGC dla marek. Tutaj akurat w wersji grudniowej :). // 4. Wjechały mrozy, więc i kożuch wyjęłam z szafy.
Już wiem co założę na wigilijną kolację.
Praca, praca i jeszcze więcej pracy.
Przedświąteczne zakupy i nowa porcelana dla mojej myszki.
Na naszym tarnogórskim rynku stanęła już choinka, więc przyszliśmy ją zobaczyć.
Ten armagedon może oznaczać tylko jedno – plan zdjęciowy przeniósł się do mojego salonu. Działamy nad świątecznym materiałem.
1,2 i 3. Mówiłam już, że kocham moją pracę? // 4. Robota skończona, czas na przyjemności – odpalamy naszą własną świąteczną playlistę.
Czekoladowy dodatek – to w nich przechodziłam ostatnio najwięcej. Upolowałam je w H&M.
1. Komoda nadal czeka, aż mąż poświęci jej więcej czasu, ale dekoracje już stoją. // 2. Najlepsze zabawy mają miejsce w salonie ;). // 3. Zbliżenie na detale. // 4. Czas na przekąskę podanej w świątecznej miseczce oczywiście.
W oczekiwaniu na spotkanie z ukochanym Paddingtonem, czytamy o nim książki – w świątecznym wydaniu rzecz jasna.
Choć Instagram już od dawna bombarduje nas świątecznymi kadrami, prawdziwa magia dopiero przed nami. Nie przyśpieszajmy jej na siłę. Grudzień to wyjątkowy czas, pełen rodzinnych spotkań i wyjątkowych domowych momentów. Życzę Wam, abyście przeżyli go ze spokojnym sercem, tak jak naprawdę kochacie. Dziękuję za tych kilka wspólnych chwil. Widzimy się niebawem przy okazji kolejnego wpisu. :)
Ściskam!
M.












Komentarze
Prześlij komentarz