TAM TWÓJ DOM, GDZIE SERCE TWOJE JEST: CZYLI W POSZUKIWANIU WNĘTRZARSKICH INSPIRACJI


„Home is Where the Heart is”  („Tam Twój dom, gdzie serce Twoje”) - czyli dokładnie to jak brzmi tytuł dzisiejszego artykułu, to zdanie, które od lat stanowi element marketingowy wykorzystywany w kampaniach przez agencje nieruchomości, czy sklepy wnętrzarskie. Cóż, nie od dziś wiadomo, że dobra taktyka to klucz do sukcesu, a ta, która opiera się na ludzkich emocjach jest z reguły najskuteczniejsza. Chociaż triki marketingowe to temat rzeka, o którym można spokojnie napisać książkę (ja po dwóch kierunkach z tej właśnie dziedziny, mogłabym napisać nawet dwie), dzisiejszy wpis będzie o czymś troszeczkę innym. Nie będę odkrywcza, jeżeli powiem, że prawdziwy dom tworzą ludzie i bez nich te cztery ściany, byłyby tylko zwykłym budynkiem, w którym ktoś kiedyś mieszkał, lub zamieszka. Ten budynek, jest jednak również naszym azylem – miejscem, w którym możemy, często nawet pragniemy schować się przed światem. Miło jest, kiedy jego wnętrze otula nas swoim ciepłem i dodatkowo sprawia, że czujemy się w nim po prostu przyjemnie. Pozwolę sobie nawet pójść o krok dalej i powiedzieć, że miło jest mieszkać we wnętrzu, którego widok po prostu cieszy nasze oczy. 

 

Nie da się ukryć, że nie jest to wcale takie łatwe. Po pierwsze proces tworzenia wnętrza jest bardzo czasochłonny i nieczęsto sporny – zwłaszcza wtedy, kiedy tworzymy go z naszą drugą połówka, która może mieć odmienne zdanie pod względem estetycznym. Po drugie, tak szybko jak zmienia się moda, zmienia się również nasz gust i bardzo często po kilku miesiącach najdalej latach, pojawia się w nas chęć zmian (zwłaszcza w przypadku nas – kobiet). Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja średnio dwa razy w miesiącu robię roszady w naszym mieszkaniu. Przez te kilka lat, kilka przeprowadzek, które mam na swoim koncie, nauczyłam się, że podstawowym elementem przy tworzeniu wnętrza, jest to, aby było ono stosunkowo minimalistyczne (i nie chodzi mi tu o totalny brak rzeczy osobistych, czy dekoracji) w kwestii doboru kolorów, czy materiałów. W ten sposób za pomocą dodatków, możemy już odrobinę zmienić wizualny efekt. 

 

Rozpoczęcie naszej budowy zbliża się wielkimi krokami. W związku z tym powoli rozpoczynamy planowanie wnętrza, aby w razie istotnych niedopatrzeń, móc jeszcze wprowadzić drobne zmiany w rozkładzie. Przed nami bardzo długa i zapewne wyboista droga, ale ja najbardziej nie mogę już doczekać się momentu realizacji wnętrzarskich. Zanim jednak nadejdzie moment wykończenia, trzeba zebrać sporo inspiracji i to na nich skupię się w dzisiejszym wpisie. 

 

Poszukiwanie inspiracji to bardzo ekscytujący, ale i również okropnie żmudny proces. Nie pytajcie ile magazynów wnętrzarskich, książek/albumów poświęconych tej tematyce już przejrzałam – a to dopiero początek! Poniżej znajdziecie zbiór moich wszystkich źródeł inspiracji. Jeżeli zatem temat urządzania jest Wam bliski, to polecam zaparzyć sobie kawę, bądź herbatę, rozsiąść się wygodnie i razem ze mną przenieść się w tą krótką podróż pełną pięknych wnętrz. 





Ksiazki

Nikt nie ma chyba wątpliwości, że książki zawierają potężne kompendium wiedzy w przeróżnych dziedzinach. Dlatego też przez lata udało mi się zgromadzić całkiem pokaźną kolekcję – w tym również sporo tych poświęconych wnętrzom. Oprócz tego, że większość z nich wydana jest w formie albumu i zawiera naprawdę sporą ilości zdjęć, na które często nie idzie się napatrzeć, posiadają one również treści merytoryczne, z których możemy się dowiedzieć wiele przydatnych informacji na interesujący nas temat jak chociażby ciekawostkę o układzie funkcjonalnym domu, czy mieszkania według kategorii wiekowej. Poniżej znajdziecie kilka moich najbardziej ulubionych z ulubionych :)) tytułów, po które w ostatnim czasie sięgam najczęściej, i których estetyka i styl jest mi najbliższy.

 

1. „The Monocle Guide to Cosy Homes” Monocle Book Collection 

Nie bez powodu ta książka znalazła się na pierwszej pozycji (i nie chodzi tutaj bynajmniej o to, że jest moim „top of the top”). Od samego początku, kiedy podjęliśmy decyzję o budowie domu, priorytetem było dla nas, aby był on przede wszystkim funkcjonalny, oraz żeby było widać, że mieszkają w nim ludzie. Wiem, że to może brzmi śmiesznie, bo w końcu kto miałby w nim mieszkać? Chodzi mi raczej o to, że bardzo często spotykałam się z projektami (czy to w życiu wirtualnym, czy realnym), w których odnosiło się wrażenie, że wnętrze jest bardziej pokazowe niż funkcjonale, które wywołują we mnie myśl, „czy tutaj właściwie ktoś mieszka?” Oczywiście każdy z nas ma prawo mieszkać tak jak mu się podoba, ale ja osobiście preferuję totalnie przeciwstawny wystrój wnętrz, dlatego o tym wspomina. 

 

„The Monocle Guide to Cosy Home” to książka, która jak sam wydawca powiedział ma pokazać nam jak z domu zrobić dom, co w angielskim brzmi odrobinę lepiej, ale zapewne wiecie co autor miał na myśli. Tą myślą, pozwolę sobie wrócić do początku dzisiejszego wpisu, a konkretnie do pierwszego akapitu, w którym pisałam o tym, że dom jest naszym azylem i bezpieczną przystanią a połączenie tego i potęgi jaką jest miłość i rodzina, nasuwa mi się już tylko jedno – ciepło domowego ogniska. Oczywiście w rezultacie, aby to osiągnąć potrzebujemy odrobinę więcej niż tylko jednej książki, która może nakierować nas jak w materialny sposób przekształcić nasze mieszkanie w idealne schronienie przed całym złem tego świata, ale to na pewno dobry początek. 

 

Na niespełna 400 stronach, 3 dużych rozdziałach i 15 podrozdziałach, znajdziemy ogrom inspiracji, wnętrz z różnych zakątków świata, a co za tym idzie w znacząco różniących się od siebie stylach podpartych znaczną ilością tekstu, z którego możemy dowiedzieć się między innymi to co wspominałam już powyżej, czyli jak rozmieścić pomieszczenia, oraz elementy się w nich znajdujące według kategorii wiekowej, ale i również sporą dawkę historii w pigułce – m.in. o słynnym krześle Hans J Wegner Wishbone (patrz obrazek poniżej). Innymi słowy powielając słowa wydawnictwa, ta książka to nic innego jak:

 


„Przewodnik pełny tipów na to, jak zbudować dom, który będzie się pięknie starzał, nic go nie zburzy, w którym tętnić będzie życie rosnących dzieci i wesołych zwierząt.”




2. „Live Beautiful” Athena Calderone

Jeżeli chociaż odrobinę interesują  Was wnętrza a nie znacie jeszcze Atheny Calderone, to koniecznie musicie to nadrobić! Książkę „Live Beautiful” dostałam na urodziny od moich kochanych rodziców. Książki – w szczególności albumy to zawsze trafiony prezent, więc w gruncie rzeczy bardzo łatwo mnie zadowolić :). Przechodząc jednak do meritum – to prawdziwa kopalnia inspiracji, a do mieszkania jej autorki, chętnie wprowadziłabym się chociażby zaraz! 

 

Cytując wydawcę: piękny design jest nie tylko przyjemny dla oka, ale również poprawia jakość naszego życia. Pomaga pielęgnować tradycje, rytuały i ceremonie, które tworzymy w naszych domach. W „Live Beautiful”, długo wyczekiwanej książce projektowej Ateny Calderone, która jest twórcą EyeSwoon łączy się ze swoim gronem zaufanych dekoratorów wnętrz, projektantów mody i twórców smaków, aby pokazać, jak starannie wykonane wnętrza łączą się ze sobą. Otwiera też drzwi do swoich dwóch własnych rezydencji. Wraz z każdym właścicielem domu Calderone bada początkową iskrę inspiracji, która zainicjowała podróż projektową oraz głęboko osobiste przedmioty, historie i odniesienia, które jej towarzyszyły. Następnie przedstawia szczegóły pomieszczeń – takie jak warstwowe tekstury i wzory, zebrane elementy i niestandardowe winiety – i oferuje pomocne wskazówki i porady, jak wprowadzić te wzniosłe elementy do własnej przestrzeni. 

 

3. „The Kinfolk Home Nathan William

Jedna z najstarszych książek w mojej kolekcji. Właściwie to chyba nawet pierwsza, poświęcona wnętrzu, którą kupiłam wiele lat temu. Jeżeli jesteście tutaj ze mną od dawna, to wielokrotnie miałyście już zapewne okazję poczytać moje wynurzenia w tematyce „slow”, o której wielokrotnie pisałam. Tak się akurat składa, że fundamentalnym elementem, z którym autorzy książki „The Kinfolk Home” się utożsamiają jest właśnie idea „slow living”, o czym zresztą wspominają już w samym wprowadzeniu. 

 

Sama wielokrotnie już podkreślałam Wam, czym dla mnie jest ta idea. W odniesieniu do tej książki, oraz słów autora, pozwolę sobie zacytować, że „Slow living przybiera wiele różnych form, w wielu różnych miejscach. Dla niektórych, może to być po prostu długi niedzielny poranek spędzony w łóżku na czytaniu książki w otoczeniu naszych najbliższych, a dla innych może to być wstawanie o świcie dla wigoru i rześkiego pływania”. Skoro mamy różne pojęcia na temat tego czym jest dla nas „slow living”, to samo tyczy się stylu w jakim wykończymy nasze wnętrze. Dlatego też „The Kinfolk Home” została podzielona na trzy duże rozdziały (oczywiście wszystkie nadal skupiają się na idei “slow”): homes that cultivate community, homes that simplify our lifes and homes that allow us to live slowly and with intentionW każdym z tych rozdziałów znajdują się domy, których rodzinne wartości ich właścicieli najbardziej wpisują się w daną kategorię. Dodatkowo autor dołączył wiele merytorycznych treści, aby czytelnik mógł bardziej zagłębić się w życiorysy tych rodzin. 

 

Pozwolę sobie jeszcze tylko dodać, że książka jest bardzo pięknie wydana, zawiera naprawdę sporą dawkę zdjęć i z pewnością spodoba się wielbicielom stylu skandynawskiego. 



4. “Scandinavia Dreaming Angel Trinidad

 

Połączenie klasyki, naturalnych materiałów I ciepłych białych tonacji sprawiło, że styl skandynawski we wnętrzu (i nie tylko) zyskał światową reputację. Tematyka ta przewija się przez wiele książek i albumów i każdy na swój sposób jest bardzo interesujący. Jeżeli więc styl skandynawski jest Wam bliski, ta książka to potęga inspiracji. Przepięknie wydana w naprawdę dużym formacie z mnóstwem zdjęć wnętrz, w których aż chciałoby się zamieszkać – i to od zaraz! :)

 

5. “Made for Living” Amber Lewis

 

Ostatnia książka w dzisiejszym zestawieniu, czyli „Made for Living”. O tyle o ile poprzednie pozycje skupiały się na czymś konkretnym, tak w tej książce znajdziemy „po trochu wszystkiego”. Nie oznacza to wcale, że tej album stał się przez to chaotyczny. Wręcz przeciwnie. Wnętrza, które w nim znajdziemy są ciepłe, przytulne i sprawiają, że ma się ochotę wejść do pięknej kuchni i ugotować pyszny obiad, albo rozsiąść na sofie w salonie, otulić kocem i zanurzyć w lekturze książki. Przedstawia ona po prostu wnętrza, w których domownicy pragną stworzyć wcześniej wspomniane ciepło domowego ogniska, które jest dla nas najcenniejsze. 



Label Living

Ten wnętrzarski magazyn wypatrzyłam kiedyś na zdjęciu przeglądając Instagram. Rzuciła mi się wtedy w oczy okładka z przepięknym wnętrzem warszawskiej kamienicy. Byłam oczarowana jego stylem a zarazem bardzo ciekawa, czy to co znajduje się w środku, będzie wartościowe, czy tylko „zapychaczem stron” nadmiernymi reklamami. To właśnie z tego powodu nigdy wcześniej nie kupowałam magazynów wnętrzarskich. Ten jest jednak zupełnie inny. Forma wydania przypomina mi raczej mini album, niż typowy magazyn. Mam 4 egzemplarze Label Living i chociaż po każdym odczuwam niedosyt (jak dla mnie wydania mogłyby być dwa razy grubsze :)), to jednak świetne źródło inspiracji. Ja najczęściej kupuje je w empiku, ale można również zamówić bezpośrednio przez sklep dostępny na stronie Label-Magazine.  



Pinterest

Chyba nie przesadzę jeżeli powiem, że Pinterest to największy pożeracz czasu jaki świat widział. Ta strona jest jak studnia bez dna a klikając w jedno zdjęcia podstawiają się dziesiątki kolejnych. W rezultacie można tak klikać bez końca, ale poszukując inspiracji to ma swoje plusy. Pod tym względem Pinterest to prawdziwa żyła złota. Lubię go za to, że znajdę tam wszystko czego potrzebuje począwszy od inspiracji wnętrzarskich, przez modowe, fotograficzne (co przy blogu jest konieczne) a nawet przepisy! Już dawno straciłam poczucie ile folderów zdążyłam zapełnić, ale w kwestii urządzania wnętrza, znalazłam tam mnóstwo ciekawych rozwiązań. Gdybyście chciały zajrzeć, to zostawiam Wam mój profil – link





Instagram

Instagram to drugi Pinterest, chociaż w tym drugim wyszukiwanie jest znacznie łatwiejsze. Podoba mi się jednak, że na Instagramie również mogę zapisywać ulubione zdjęcia, dzięki czemu z łatwością do nich wracam. O tyle, o ile w przypadku Pinteresta nie skupiam się na obserwowanych profilach (mam ich kilka, ale raczej zaglądam po prostu na ścianę główną, gdzie algorytm sam podstawia mi popularne obrazy), tak w przypadku Instagram-a mam swoje ulubione profile wnętrzarskie, które gorąco Wam polecam. Oto kilka z nich: 

 

@decorno5


@amberinteriors

 

@cara.co_

 


@amandakellyinteriors





Filmy

Ostatnia kategoria, ale dla mnie samej nie mniej ważna, czyli film. Wiele razy wspominałam Wam już, że jestem wielką fanką twórczości Nancy Meyers. Nie chodzi tu bynajmniej tylko i wyłącznie o fabułę jej filmów (chociaż one też są świetne), ale o to, że ja absolutnie uwielbiam wszystkie domy, które przedstawiane są na tych filmach. Dlatego właśnie wbrew wszelkim pozorom, film to prawdziwa kopalnia inspiracji, którą w dodatku możemy zobaczyć w ruchu i to z wielu perspektyw :). Aby ten wpis zyskał miano najdłuższego w historii bloga ;), zrobię jeszcze szybki przegląd moich ulubionych filmów… oczywiście tylko w celach wnętrzarskich – bez obaw! :))

 

1. „To Skomplikowane”,

Opowiadam Wam o nim przy każdej możliwej okazji, ale to mój faworyt jeżeli chodzi o domy z filmów. Wykończona w stylu hiszpańskim willa, osadzona pośród natury wykończona białą elewacją, czarnymi oknami i rudą dachówką naprawdę robi robotę i to ona stała się wielką inspiracją dla naszego projektu. Wnętrze tego domu również robi wrażenie, dlatego każdemu kto jakimś cudem nie widział tego filmu, gorąco polecam. 


2. „Wszyscy moi mężczyźni”,

To właśnie po tym filmie zamarzyłam, aby w salonie mieć słynne krzesła, o których wspominałam powyżej -  chodzi oczywiście o Hans J Wegner Wishbone. Możemy je zobaczyć przy stole w jadalni, w domu głównej bohaterki. Chociaż krzesło (tak jak i zresztą cały film, który jeżeli nie miałyście okazji zobaczyć, gorąco polecam) nadal bardzo mi się podoba, to jednak zostało wyparte przez inny model, który z kolei gości w trzeciej i ostatniej pozycji w tym zestawieniu…



3. „Praktykant”

Oh jakże uwielbiam ten film! Sama nie wiem, czy to Robert De Niro, czy te wnętrza (zarówno biuro jak i mieszkanie) sprawiają, że oglądam go kilka razy w roku… Ponieważ jednak dzisiaj skupiamy się na inspiracjach wnętrzarskich, nowojorski apartament w pięknej kamienicy, w którym mieszka Jules Austin – główna bohaterka tego filmu, to prawdziwa wnętrzarska gratka. No i te krzesła model No. A 811, których pierwowzór powstał z projektu Joseffa Hoffmanna z 1930 roku. 




Tym sposobem dotarliśmy do końca. Gratuluję wytrwałości wszystkim tym, którzy doczytali ten artykuł do końca. Macie moją dozgonną wdzięczność! :)) Przy okazji bardzo chętnie poczytam o Waszych inspiracjach wnętrzarskich. W końcu tych nigdy dość. 

 

Ściskam!

M.



Comments

  1. Całkiem konkretny wpis! Nie pomyślałam o tym, by szukać inspiracji w książkach. Ja szukam ich na pintereście. Czasami również zainspiruję się jakimś filmem czy serialem (o tak "Praktykant" to piękny film, również do niego wracam z wielu powodów - także tych dotyczących inspiracji wnętrz). Niestety ja mam zupełnie inną wizję mojego mieszkania, niż moja druga połówka, dlatego często dochodzi u nas do zgrzytów na tym etapie. Szukamy w tym wszystkim kompromisu, ale sam proces dojścia do niego, jest bardzo czasochłonny. Poza tym, ja również raz na jakiś czas mam ochotę pozmieniać układ mebli w naszym mieszkaniu (albo czasami z mniejszym rozmachem - zawartość szafek i szuflad w kuchni), że później moja druga połówka "uczy się" prze kolejny miesiąc gdzie co jest. A gdy się już nauczy, to ja znowu dokonuję zmian! :D Na szczęście również staram się mieć ograniczoną ilość rzeczy i mieszkanie w naprawdę minimalistycznym stylu, więc nie jest tak źle. Pozdrawiam cieplutko! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa i za komentarz :). Ktoś mi kiedyś powiedział, że urządzanie wnętrza, to najlepszy sprawdzian dla związku. Odmienność wizji wobec tego jak ma wyglądać nasz dom, czy mieszkanie to bardzo często spotykany problem. Myślę jednak, że ta lekcja kompromisu, jest w tym przypadku bardzo przydatna. Z tego co opowiadasz, Twoja druga połówka ma z Tobą wesoło :)). Życzę Wam zatem, abyście zawsze potrafili odnaleźć kompromis, dzięki czemu wszelkie zmiany będą czystą przyjemnością! Pozdrawiam serdecznie! :)

      Delete

Post a Comment

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact