LITERACKI KWIECIEŃ: DZIENNIK UTRACONEJ MIŁOŚCI


To się nazywa literacki kwiecień! Aż dwa wpisy poświęcone książkom w przeciągu dwóch tygodni. Mam nadzieję, że zarówno to jak i wprowadzenie na bloga nowej serii literackiej, w której każdego miesiąca pojawi się polecana przeze mnie książka Was ucieszy (wiem, że wiele z Was już od dawna prosiło o więcej książkowych polecajek). Chociaż sam zamysł chodził już za mną od bardzo dawna, to nowa rola sprawiła, że na czytanie miałam najmniej czasu. Niemniej jednak Klara skończyła już 1,5 roku a ja niedawno w końcu doszłam do wniosku, że wypadałoby porządnie nadrobić zaległości. Przez te kilkanaście miesięcy nazbierałam naprawdę sporo tytułów, które czekają na półce, aby po nie sięgnąć. Dzisiaj przychodzę do Was z nowością, która dotarła do mnie w formie egzemplarza recenzenckiego jeszcze zanim trafiła na półki księgarniane, ale przez chorobę, która skutecznie zapędziła mnie do łóżka i późniejsze inne zobowiązania, musiała swoje odczekać. 

 

„Dziennik utraconej miłości”, autorem której jest Eric-Emmanuel Schmitt, to jedna z najbardziej osobistych powieści tego pisarza. Jest to dziennik wyznań ukazujący jak silna jest więź matki i dziecka. Nieśmiało muszę przyznać, że jest to mój debiut książkowy tego autora, ale już wiem, że chcę poznać inne jego dzieła. Co mnie osobiście najbardziej poruszyło w tej książce, jest to, że autor pisał ją w trakcie tych trudnych wydarzeń tuż po śmierci ukochanej matki. Odnoszę wrażenie, że w ten sposób pragnął on chyba przekazać czytelnikowi najgłębsze i najprawdziwsze emocje, które towarzyszą człowiekowi w momencie utraty najbliższej osoby. Zdaję sobie sprawę jak trudny jest to temat, ale prędzej czy później każdy z nas będzie musiał zmierzyć się z utratą bliskiej osoby, a zapewne wielu z nas już tego doświadczyło – czasami nawet na bardzo wczesnym etapie życia, kiedy nie do końca jesteśmy świadomi tego co to tak naprawdę oznacza. 

 

W tej książce znajdziemy nie tylko osobiste odczucia, które towarzyszyły autorowi podczas pierwszych chwil po śmierci ukochanej matki, z którą zresztą łączyły go wyjątkowo silne więzi, ale również o tym jak powstały jego inne dzieła i dlaczego skupiają się one na danej tematyce. „Dziennik utraconej miłości” to dłuższe i krótsze urywki, w których autor stara się przekazać swoje własne sposoby na radzenie sobie z tą tragedią, które dla niektórych mogą okazać się bardzo pokrzepiające a nawet pomocne. Żałoba to okres, który każdy przeżywa na swój własny sposób. Jest to również bardzo trudny temat, o którym nie każdy potrafi rozmawiać. Właśnie przez wzgląd na to, z pewnością nie jest to książka dla każdego. Jej czytanie wymaga odrobiny więcej czasu oraz zrozumienia. Momentami jest bardzo wzruszająca, ale z pewnością każdy wyciągnie z niej swoje własne wnioski a może nawet coś, co pomoże mu poradzić sobie z własnym bólem. 

 

„Muzyka stopniowo przywraca mnie do życia.

Dzisiaj na statku, mimo kołysania, Nicolas zagrał Liszta. Zniewoliła mnie sonata ‘Po lekturze Dantego’, potem wzruszyło trzecie ‘Pocieszenie’. Nie tylko czułem się później inny – wrażliwszy, żywszy, odświeżony – lecz także uświadomiłem sonie, że tytuły, na które, jako miłośnik Mozarta i Chopina, nie zwracałem najmniejszej uwagi, okazują się piorunująco trafne. W ‘Boskiej komedii’ Dante proponuje nam spacer wśród umarłych, który prowadzi od piekła do raju przez czyściec, a Liszt potrafił wymyślić jego muzyczny ekwiwalent, gdyż słuchając utworu, napotkałem te myśli i obrazy. Co do ‘Pocieszenia’, nie mogło otrzymać lepszego tytułu, bo pozwoliło mi się podnieść z mroku smutku aż do pobudzenia świadomości istnienia.”

 

Eric-Emmanuel Schmitt

 

Jeszcze tylko na sam koniec dodam kilka słów na temat okładki. Są powieści, które nie wymagają specjalnych zabiegów wizualnych umieszczonych na okładkach, aby zainteresować czytelnika i chociaż osobiście uważa, że ta książka taka właśnie jest, jej okładka zasługuje na uznanie. Tematyka zawarta w środku jest bardzo ważna, dlatego minimalistyczny, spokojny a zarazem bardzo ciepły wygląd stanowi jej dopełnienie za co daje wielki plus.















Ściskam!
M.



Comments

  1. Cudowny delikatny klimat.. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło, dziękuję! :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Delete
  2. Pierwszym o czym muszę wspomnieć to piękno zdjęć! Są zniewalające, takie spokojne i zrównoważone <3
    Książka zdecydowanie wzbudziła moje zainteresowanie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Natka, bardzo dziękuję za te miłe słowa. Zależało mi, aby nie przyćmiły one tematyki książki, a po Twoim komentarzu sądzę, że mi się to udało :)
      Pozdrawiam cieplutko ;*

      Delete
  3. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja, zachwycająca :) Książkę chętnie poznam :)
    Cudowne zdjęcia, naprawdę pełne miękkości i ciepła, aż miło popatrzeć! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. To najlepsza motywacja! :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie ;*

      Delete
  4. Recenzja brzmi zachęcająco, tematyka relacji międzyludzkich zawsze jest niezmiernie ciekawa i warta analizy. Ty wyglądasz pięknie, bardzo zmysłowo.

    ReplyDelete

Post a Comment

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact